Strony

24.01.2019

Od Khairtai do Shiregt'a ,,Szaleńcze słowa"

Całą siłą woli próbowałam zmusić ciało do ucieczki czy do jakiegokolwiek ruchu mającego na celu pozwolić mi wyplątać się z sideł ogierowi.
-N-nie..! –wykrzyknęłam, ale nie mogłam nic zrobić. –Nie chcę, nie chcę..
W dziwnej monotonii powtarzałam to słowo, a przed oczami cały czas miałam ciało Cherry, splamione krwią i martwe.. martwe.. zabita przeze mnie. Zabiłam ją.. zabiłam Cherry.
-Idziemy do Klanu. –powtórzył ogier stanowczo. Bezbronna, usłużnie wstałam i opuściłam głowę. Shiregt cały czas uważnie mnie obserwował, każdy mój najmniejszy ruch. Wlokłam się, noga za nogą. W mojej głowie panowała upiorna pustka a ja dalej czułam ten stalowy zapach krwi Cherry. Jej resztki zaschnęły mi na grzywie i sierści. Widziałam jak Shiregt przygląda mi się z obrzydzeniem, oburzeniem i wściekłością. I z jakimś dziwnym żalem. Za to ja nie obdarowałam go nawet jednym, najmniejszym zerknięciem. Dumnie uniosłam głowę patrząc na horyzont. Gdy zjawiliśmy się w Klanie, wszystkie konie wpatrywały się we mnie jak jeden mąż. Żaden nie odpuścił sobie popatrzenia na mnie. Z tłumu wypadł Dorian.
-Gdzie jest Cherry? Gdzie moja kochana Cherry? –zawołał. Obok niego stała Mindy patrząc na mnie z szokiem.
-Nie żyje, Dorianie. –odparł Shiregt ze smutkiem. Dorian spojrzał na mnie jak na największego demona. Zadrżał.
-Jak mogłaś? Nienawidzę Cię, nienawidzę! –wrzasnął i rzucił się w moją stronę, ale w połowie drogi przytrzymał go stojący blisko Nunek oraz Mindy. Konie patrzyły na mnie z bardzo widocznym w oczach potępieniem. Jakbym nie była warta ani złamanego kawałka trawy. Shiregt zaprowadził mnie w osłonięte cieniem drzew miejsce. Spojrzał na mnie mrużąc oczy.
-Dlaczego to zrobiłaś? –spytał bez cienia emocji w głosie. Dopiero teraz odzyskałam świadomość.
-Ah, wybacz Shiregt’cie. –mruknęłam zapatrzona w jakiś punkt w krajobrazie.
-Pytam się dlaczego to zrobiłaś? –spytał ponownie gniadosz tym razem już zdenerwowanym tonem.
- Nieważne.. wybacz, wybacz.. –jęknęłam patrząc na niego szeroko otwartymi i przerażonymi oczami.
-Pytam po raz ostatni, dlaczego to zrobiłaś? –podniósł ton Shiregt. Spojrzałam na niego z nieukrywaną nienawiścią i obłędem w ciemnym oczach.
-Nie odpowiem Ci na to. –warknęłam wściekła. –W końcu zostaniesz zarżnięty tak samo jak Cherry. –nie czekając na jego odpowiedź wyszłam z cienia drzew i spojrzałam na konie, który wpatrywały się we mnie. –Wszyscy zginiecie.. będziecie cierpieć. To tylko początek, tylko początek. –spojrzałam na Shiregt’a z szaleństwem w oczach. Nie byłam świadoma co mówię, nie byłam nawet świadoma co robię.
<Shiregt?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!