Całą siłą woli próbowałam zmusić ciało do ucieczki czy do jakiegokolwiek
ruchu mającego na celu pozwolić mi wyplątać się z sideł ogierowi.
-N-nie..! –wykrzyknęłam, ale nie mogłam nic zrobić. –Nie chcę, nie chcę..
W dziwnej monotonii powtarzałam to słowo, a przed oczami cały czas
miałam ciało Cherry, splamione krwią i martwe.. martwe.. zabita przeze
mnie. Zabiłam ją.. zabiłam Cherry.
-Idziemy do Klanu. –powtórzył ogier stanowczo. Bezbronna, usłużnie
wstałam i opuściłam głowę. Shiregt cały czas uważnie mnie obserwował,
każdy mój najmniejszy ruch. Wlokłam się, noga za nogą. W mojej głowie
panowała upiorna pustka a ja dalej czułam ten stalowy zapach krwi
Cherry. Jej resztki zaschnęły mi na grzywie i sierści. Widziałam jak
Shiregt przygląda mi się z obrzydzeniem, oburzeniem i wściekłością. I z
jakimś dziwnym żalem. Za to ja nie obdarowałam go nawet jednym,
najmniejszym zerknięciem. Dumnie uniosłam głowę patrząc na horyzont. Gdy
zjawiliśmy się w Klanie, wszystkie konie wpatrywały się we mnie jak
jeden mąż. Żaden nie odpuścił sobie popatrzenia na mnie. Z tłumu wypadł
Dorian.
-Gdzie jest Cherry? Gdzie moja kochana Cherry? –zawołał. Obok niego stała Mindy patrząc na mnie z szokiem.
-Nie żyje, Dorianie. –odparł Shiregt ze smutkiem. Dorian spojrzał na mnie jak na największego demona. Zadrżał.
-Jak mogłaś? Nienawidzę Cię, nienawidzę! –wrzasnął i rzucił się w moją
stronę, ale w połowie drogi przytrzymał go stojący blisko Nunek oraz
Mindy. Konie patrzyły na mnie z bardzo widocznym w oczach potępieniem.
Jakbym nie była warta ani złamanego kawałka trawy. Shiregt zaprowadził
mnie w osłonięte cieniem drzew miejsce. Spojrzał na mnie mrużąc oczy.
-Dlaczego to zrobiłaś? –spytał bez cienia emocji w głosie. Dopiero teraz odzyskałam świadomość.
-Ah, wybacz Shiregt’cie. –mruknęłam zapatrzona w jakiś punkt w krajobrazie.
-Pytam się dlaczego to zrobiłaś? –spytał ponownie gniadosz tym razem już zdenerwowanym tonem.
- Nieważne.. wybacz, wybacz.. –jęknęłam patrząc na niego szeroko otwartymi i przerażonymi oczami.
-Pytam po raz ostatni, dlaczego to zrobiłaś? –podniósł ton Shiregt.
Spojrzałam na niego z nieukrywaną nienawiścią i obłędem w ciemnym
oczach.
-Nie odpowiem Ci na to. –warknęłam wściekła. –W końcu zostaniesz
zarżnięty tak samo jak Cherry. –nie czekając na jego odpowiedź wyszłam z
cienia drzew i spojrzałam na konie, który wpatrywały się we mnie.
–Wszyscy zginiecie.. będziecie cierpieć. To tylko początek, tylko
początek. –spojrzałam na Shiregt’a z szaleństwem w oczach. Nie byłam
świadoma co mówię, nie byłam nawet świadoma co robię.
<Shiregt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!