Strony

7.01.2019

Od Mivany do Shiregt'a ,,Jak ułożyć plan"

Niepocieszona nagłym przerwaniem beztroskiej zabawy, brutalnie powróciłam do szarej rzeczywistości. Marne resztki pożywienia wygrzebane spod śniegu nie zapychały głodu, w miarę płynięcia czasu wręcz go potęgowały. Z coraz mniejszym zapałem kopałam w białą warstwę, całkowicie odchodząc świadomością od tego miejsca. Myślami próbowałam krążyć przy Shi, z którym spędziłam krótkie, ale szczęśliwe chwile, kiedy to zapominałam o całym świecie, smutkach i trudnościach jakie przede mną stawiał - przy nim znowu byłam beztroskim, ciekawskim źrebakiem. Mimo, iż nikt oprócz niego o tym nie wiedział, mogłam z całą satysfakcją przyznać sama przed sobą, że nie jestem zepsuta do cna. Coś jednak wybijało się ponad to, przeczucie, a może bardziej świadomość, które nie dawało mi spokoju - władca coś przede mną ukrywał. Może nie byłam idealnym materiałem na partnerkę, czy zwykłą towarzyszkę, ale nie sądziłam, by ogier mógł nagle zmienić zdanie i tak po prostu wrócić do klanu. Rozważałam wszelkie możliwe wyjścia, kiedy podszedł do mnie niepostrzeżenie sam obiekt moich rozmyślań. Poprosił mnie na stronę, więc odeszliśmy kawałek od stada. Z wyrazu jego pyska wnioskowałam, że cała sytuacja zaraz się wyjaśni.
- Czy mogę ci zaufać? - zapytał bez ogródek. To pytanie lekko mnie zdziwiło. Spodziewałabym się braku ufności od innych członków stada, ale od niego..?
- Jestem świadoma tego, że każdy mógłby to powiedzieć, ale tak. Nigdy bym cię nie zdradziła, a zrobię wszystko, o co poprosisz, o ile oczywiście będę mogła.
- Dobrze to wiedzieć - posłał mi lekki uśmiech, który zaraz odwzajemniłam - Domyślasz się, dlaczego cię tu wziąłem?
- Zapewne chcesz wyjaśnić sytuację w lesie - powiedziałam pewnym głosem - Nic innego nie przychodzi mi na myśl.
- Doskonale. Wysłuchaj zatem.
Po krótce wyjaśnił mi, czego został świadkiem. Kiwnęłam głową na znak, iż przyswoiłam sobie te wiadomości.
- Wybacz za moje nieokiełznane krzyki - speszyłam się nieco, jednak nie trwało to długo. Musiałam się skupić na kolejnym śledztwie, a nie na tym, jak wygłupiłam się w oczach gniadosza - Co zamierzasz z tym zrobić? - zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.
- Liczyłem na to, że to ty dasz jakieś propozycje.
- Ah tak. Z pewnością nie powinniśmy ich zmusić do wyznania prawdy. Schwytane i oskarżone będą się bronić, a przyznaj, że twoje zarzuty na tą chwilę są dość słabe, a wypuszczone, pilnowały by się bardziej z dyskretnością, więc złapanie ich stałoby się prawie niemożliwe. Zostawienie spraw samych sobie. Plusy? Po pewnym czasie można będzie prościej odgadnąć ich zamiary. Minusy? Mogą nas ukatrupić zanim się zorientujemy, będą miały także czas na zebranie większej grupki sprzymierzeńców, niekoniecznie świadomych, w co się wplątują.
- Sugerujesz więc, że to ma być zorganizowana grupa? - przewał mi na moment.
- Na to wygląda. A nawet jeśli nie, zostają jeszcze dwa argumenty.
- Inny plan? - chciał, abym kontynuowała swoje wywody myślowe.
- Możemy zwyczajnie śledzić klacze, aby zebrać więcej pewności co do ich działania i ewentualnych win, za które mógłbyś je skazać. Jedynym niebezpieczeństwem byłby wtedy wykrycie przez nie. Dodatkowo moglibyśmy pod pretekstem wyprawy dawną paczką zachować pozory odnowienia się dawnych więzi. Niespodziewane pojawienie się nas przy nich byłoby prostsze do wytłumaczenia. Ja na razie innych wyjść nie widzę - prychnęłam. Wszystkie plany, które zwykle tak szybko i trafnie zawiązywały się w mojej głowie, nagle stanowiły dla mnie trudność - przez obecność jednego, konkretnego osobnika płci przeciwnej. Mam nadzieję szybko przyzwyczaić się do jego obecności, inaczej nasze knowania i życia mogą się wkrótce zakończyć.

<Shi? Takie trochę niemrawe i na szybko. Wybacz proszę, nie bij>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!