Strony

8.01.2019

Od Lumina do Mivany „Samotna wędrówka”


-Mały, idziesz ze mną?-zapytała klacz, nieświadomie wyrywając mnie z głębokich przemyśleń. Robiąc dwa małe kroki w jej stronę, miałem skrytą nadzieję, iż odbierze to jako pozytywną odpowiedź. Niestety przy tej czynności lekko się zachwiałem i nawet nie mam pojęcia kiedy moje plecy zetknęły się z zimnym puchem. Na pół zażenowany, a na pół zdezorientowany podniosłem się, otrzepując się po tej czynności energicznie. Podszedłem powolnym do boku klaczki i lekko ją dotknąłem pyskiem, aby zachęcić ją do ruchu.
-No dobrze, dobrze- mruknęła, ale po tej czynności cicho zaśmiała się- Możesz być pewny, że będzie miał zapewnioną dobrą opiekę- zapewniła ostatni raz gniadego ogiera, który wyjaśnił mi przed paroma chwilami, jaką zajmuje rangę- Do zobaczenia Shiregt!
-Do zobaczenia...- odpowiedział, po czym odwracając się, ruszył w zupełnie odwrotnym kierunku do nas. Rozejrzałem się niepewnie. Niezbyt wiedziałem, jak to się stało, że... moje życie tak bez zapowiedzi... eh. Gnało po prostu jak głupie. Po tym, jak zdecydowałem się zaufać klaczy, zacząłem dorastać i choć podobno zmiany w moim wyglądzie były niewielkie, to czułem, że moja psychika i charakter są teraz jakby trochę odmiennie i nie pasują do mnie we wcześniejszej postaci. Był wczesny świt, kiedy otworzyłem oczy, zupełnie niegotowy na naukę z rozwydrzonymi młodzikami parę metrów dalej. Westchnąłem. Spoglądając na słońce, mogłem śmiało stwierdzić, że zostało mi przynajmniej parę godzin do rozpoczęcia lekcji. Zostawiłem samą Mivanę i bez wcześniejszej zapowiedzi udałem się na samotną wędrówkę do lasu.
<Miv? Wybacz, że tak krótko, ale następnym razem opowiadanie nie będzie pozostawiało takiego niedosytu. A akcja... no cóż się rozkręca :D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!