Strony

28.12.2018

Od Mondream ,,Witaj przygodo!" Misja #2

Nudziło mi się. Chciałam komuś pomóc, więc pytałam się różnych koni. Najpierw Mivana. Niestety, nie było nic do pomocy Mivanie, więc pomyślałam, że pójdę do zielarza lub zielarki. Tylko do kogo? Aż tu nagle...
- Witam cię! Dobrze, że cię znalazłam! Choć za mną! - zawołała niespodziewanie Saminaria.
- Możesz znaleźć dla mnie rzadkie zioło, które zwie się Kismak? - i tak zaczęłam się interesować.
- Właśnie szykam czegoś do robienia i... - mówiłam, lecz Saminaria była jakby w pośpiechu, więc przerwała.
- No tak! Przecież potrzebny jest ci opis! A więc słuchaj uważnie, bo nie mam czasu na powtarzanie:
Jest taki dość mały kwiatek, rosnący przy jeziorze Uws, jest żółty, i ma pomarańczowy środek. Ma także liście. Liść jest mi właśnie potrzebny, ale uważaj, by nie pomylić koloru płatków z kolorem środka, bo ten kwiat ma trujące liście. Życzę ci powodzenia! Uważaj na siebie i pamiętaj o tym wszystkim, o czym ci muwiłam! - powiedziała, a po tym natychmiast pocwałowała do lasu.
Pewnie poszuka innych składników - pomyślałam. Akurat byliśmy w pobliżu jeziora Uws, trzeba tylko przebiec na równinie przy drzewach. Szłam sobie kłusem, ponieważ nie spieszyło mi się na nic. Nagle przypomniała mi się cwałująca do lasu Saminaria i pomyślałam, że to musi być pilne. Zaczęłam biec, lecz później usłyszałam krzyczenie o pomoc.
Już sama nie wiem, co robić - pomyślałam. Nie mogłam nic wymyślić, ale później...
Najpierw składnik! Może to właśnie dla niego? - po tych myślach poszłam po tego listka. Tak więc, jak już byłam przy jeziorze Uws szukałam małego kwiatka z żółtymi płatkami i pomarańczowym środkiem. Jednak, to był większy kwiatek. A może i nawet MEGAKWIAT!!! I gdy go znalazłam, to się zdziwiłam - pomyśl, że jesteś koniem stojącym przy kwiatku większym niż sosna, bo tak się czułam, i ten ,,Megakwiat" ma takie małe liście jak biedronka i musisz je zerwać. Sprawdziłam, czy to na pewno ten kwiat i zaczęłam zastanawiać się, czy nie pomyliłam kolorów płatków do koloru środka i na odwrót. Przypomniało mi się wszystko to, co mówiła Saminaria. Skoro wszystko się zgadzało, to zerwałam liście. W prawdzie klacz nie mówiła ile, ale jeden mały liść raczej jej nie wystarczy. Zerwałam więc dwadzieścia takich małych liści i...
Wracam do stada, a zaraz tu wrócę po tego ,,kogoś" co woła ,,pomocy!" - powiedziałam sobie, a później pogalopowałam do stada. Po drodze nic mnie nie spotkało, więc droga była spokojna. Odłożyłam Saminarii tego liścia ,,Kismaka". Później poszłam do tego wołającego o pomoc konia. Po prostu nie uwierzyłam! Źrebak zaplątał się w jakieś krzaki, a ja nie mogłam go wyciągnąć! Ale jakieś pół godziny po przyjściu udało mi się. Źrebak podzękował i wrócił ze mną do stada, by odpocząć. Wróciłam tam, gdzie zostawiłam liście, a tam Saminaria już je rozgniatała.
- Dziękuje ci za pomoc! - krzyknęła do mnie klacz.
- Dzięki ci! - powiedział źrebak.
- A ja wam dziękuję, że dzięki wam nie nudziłam się! - powiedziałam do nich. Później pomogłam jeszcze Saminarii, ale o tym już nie będę opowiadać...

KONIEC

Zaliczone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!