Strony

4.11.2018

Od Miriady do Etsiina ,,Lunatyk"

Otworzyłam szeroko oczy i zamrugałam parę razy. Pierwszymi odczuciami, jakie mi towarzyszyły, była przede wszystkim nieprzyjemna wilgoć wpełzająca pod warstwę letniej sierści, chłód nocy, monotonny szum ulewy, głośne, choć odległe pluskanie, czyjeś wołanie, i najdziwniejsze ze wszystkich - jak gdyby coś zasysało moje przednie kończyny. Tylne miałam głęboko wstawione pod kłodę, więc musiałam dopiero co wyhamować ze znaczą prędkością. Zaskoczona, obracałam głowę na wszystkie strony, przystosowując powoli wzrok do ciemności. W tym momencie niebo rozświetliła błyskawica, a tuż po niej nastąpił grzmot. W gwałtownym rozbłysku światła dostrzegłam, iż moje nogi uwięzione były w gęstej, błotnistej masie do połowy, zanurzając się coraz bardziej. Krew poczęła krążyć znacznie szybciej. Zaparłam się zadem, próbując je wyciągnąć, lecz nie miała dość siły. Jeszcze raz poderwałam się desperacko, osiągając tym razem trochę więcej. Wtem poczułam czyjś dotyk na boku. Odskoczyłam odruchowo, jak zwykle.
— Ych, spokojnie! Przecież ci tylko pomagam! - krzyknął ktoś poirytowanym tonem, chwytając mnie za ogon. Oprzytomniałam i z pomocą tajemniczego głosu wyciągnęłam przednie kończyny z błotnistej pułapki. Cofnęłam się o parę kroków, oddychając głęboko. Zorientowałam się, iż znajduję się na brzegu jeziora Uws, dookoła zaś szaleje sobie burza. Odwróciłam głowę w stronę wybawcy i z lekkim zaskoczeniem rozpoznałam w nim...
— Etsiin? - rzuciłam cicho. Ogier milczał dobrą chwilę.
— Co ci...Co to było? Najpierw stałaś z otwartymi oczami, potem zaczęłaś tutaj cwałować jak szalona. - zrelacjonował trochę sam do siebie koń. Teraz skojarzyłam wszystkie fakty.
— A...pewnie lunatykowałam. Zdarza mi się. Bardzo cię przepraszam, i dziękuję. - odparłam z ciężkim westchnieniem.
<Etsiin?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!