-To znaczy...chyba tak-odparła po chwili.
-Chyba?-spytałem, uśmiechając się.
-Co ciebie w tym śmieszy? A jeśli znowu się zgubiliśmy?-zapytała Specter.
-Mówi się trudno. Jakoś odnajdziemy drogę powrotną-odparłem. Pokręciliśmy się trochę po polanie, aż w końcu zdecydowaliśmy się wrócić. Faktycznie powrót trochę nam zajął, ale wieczorem byliśmy już w klanie.
~Obecnie~
Skubałem sobie spokojnie trawę, obserwując co jakiś czas otaczające mnie konie. Ostatnio dołączyło do nas kilku nowych członków, ale nie miałem jeszcze okazji ich poznać. Starałem się wypatrzeć kogoś z nich. Być może trafiłbym na jakąś atrakcyjną klacz?
-Dante! Jak się cieszę, że cię widzę-usłyszałem za sobą głos Specter. Odwróciłem się i posłałem jej uśmiech.
-Ja również. Cóż za zbieg okoliczności, że właśnie teraz na siebie wpadamy-odparłem.
-Dlaczego?-spytała.
-Szukałem właśnie jakiejś atrakcyjnej klaczy, która miałaby ochotę spędzić ze mną trochę czasu. Poświęcisz mi parę chwil ze swojego życia?-odparłem. Klacz uśmiechnęła się i miałem wrażenie, że lekko zarumieniła.
-Myślę, że nie będzie problemu. Co chcesz porobić?-zapytała.
-Na początek zabrałbym cię na jakąś romantyczną kolację, ale skoro mamy ranek, to chyba muszę zaproponować ci zwykłe śniadanie-odparłem.
-A nie może być romantyczne?-zapytała klacz, po czym oboje zaśmialiśmy się.-No dobrze, koniec tych żartów. Proponuję najpierw coś zjeść, a potem się przejść-dodała Specter, gdy już przestaliśmy się śmiać.
-Przystaję na twoją propozycję-odparłem, po czym poszliśmy poszukać świeżej trawy. Na szczęście teraz nie było to trudne. Po napełnieniu żołądków, zgodnie z planem, poszliśmy na spacer. Skierowaliśmy się prosto nad brzeg jeziora Uws. Szybko opuściliśmy zagajnik i znaleźliśmy się na otwartej przestrzeni. Wiał lekki wiatr, a na niebie nie było prawie żadnej chmurki, jednak każdy mieszkaniec Mongolii wiedział, jak łatwo i szybko może to ulec zmianie.
<Specter? Ok, przyspieszamy akcję. Jeszcze kilka opek i lecimy XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!