Z początku złapałam się na zaskoczeniu i zdziwieniu wypowiadanymi przez niego oskarżeniami, żałosnymi, acz szczerymi. Stopniowo przerodziło się ono w gniew i specyficzny rodzaj obrzydzenia, lecz po tych wszystkich emocjach masa opadła, pozostawiając miejsce tylko na spokój i mroźną nienawiść. Przede wszystkim jego słowa powodowały nawrót wszystkich obrazów w mojej głowie, które były może nawet gorsze od jakichkolwiek wyrzutów sumienia, których zwyczajnie nie miałam. Na zewnątrz stałam po prostu sztywno wyprostowana, ze stalowym spojrzeniem utkwionym w jego oczach i bronią w pysku. Gdy skończył swoją długą przemowę, zapanowała cisza. Po chwili westchnęłam i warknęłam:
— I ty również nie masz najmniejszego prawa osądzać jakichkolwiek spraw. Z wielką chęcią rozstrzygnęłabym to w uczciwy sposób. - Bush stał zupełnie niewzruszony. - Lecz pragnę wybaczyć ci dla przykładu. - odrzuciłam miecz, po czym odwróciłam się, uderzając lekko ogonem w jego pysk.
Bush Brave zachował swe życie, teraz już nędzne - przynajmniej z mojego punktu widzenia.
~Podróż do przyszłej teraźniejszości~
W cieniu drzewa pasł się sędziwy już gniado-miedziany kuc, swą formą i wyglądem w niczym już nieprzypominający dawnego bezlitosnego i żądnego krwi konspiratora. Tylko nienawiść w jego oczach pozostała ta sama. Stałam do niego bokiem, pasąc się bliżej stada, lecz byłam w stanie spokojnie go obserwować.
<Bush Brave?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!