Strony

16.09.2018

Od Mivany do Kasji ,,Skład dowodów"

Właśnie podążałam zapamiętaną drogą do skupiska drzew, kiedy zauważyłam sylwetkę Kasji znikającą za jakimś pagórkiem. Rozejrzałam się na boki. Nie mogłam nigdzie dostrzec żadnego członka mojej drużyny. Nie rozmyślałam nad tym długo. Spokojnie, po cichu, chowając się w mrokach późnego popołudnia, zaczęłam podążać za jasną klaczą.
Po oddaleniu się od miejsca postoju klanu, zmieniła ona gwałtownie kierunek wędrówki, w rezultacie czego zbliżałyśmy się do smętnej, czarnej plamy, która to jeszcze nie zniknęła po pożarze, który to pochłoną moja matkę.
Albo i nie - Powiedziałam do siebie w duchu.
Część swojej uwagi poświęcałam na lustrowanie okolicy, aby móc szybko się ulotnić w razie zagrożenia misji. Resztą umysłu skupiałam się, aby nie wydać na światło dzienne swojej obecności. W mojej głowie pojawiały się różne scenariusze tego, co może się zdarzyć. Połowa z nich nie kończyła się dla mnie szczęśliwie. Dlatego postanowiłam przestać rozmyślać.
Przebyłam kawałek drogi przez smętny osmolony las. Kiedy przed sobą zobaczyłam jaskinię, do której to wszedł obiekt mojego szpiegostwa, skryłam się między zwalonymi pniami. Liczyłam na to, że klacz niedługo opuści wgłębienie, które będę mogła zbadać.
Nad moją głową świeciła dzisiaj szczęśliwa gwiazda, gdyż Kasja niedługo oddaliła się, zostawiając mi pole do manewru. Według naprędce ułożonego planu, miałam wejść szybko, rozejrzeć się za dowodami, które mogłabym zapamiętać i w miarę możliwości zabrać ze sobą, oraz wyjść zanim moja była nauczycielka wróci, co mogło równie dobrze nastąpić za chwilę, jak i nigdy.
Błyskawicznie, aczkolwiek uważając na to, aby nie wywoływać zamieszania i hałasu, znalazłam się pod kamiennym sklepieniem. Początkowo widziałam tylko nieprzebytą czerń, która powoli odsłaniała kontury i kolory przedmiotów znajdujących się tam.
Białe niczym śnieg kości walały się wszędzie. Niektóre szczątki miały przy sobie broń, inne zastygły w nienaturalnych pozach. Jednak większość stanowiły nieme sterty pozostałości po dawnym życiu. Naprawdę nie miałam ochoty tam zostawać.
Coś błysnęło, prosto w moje oko. Spojrzałam w tamtą stronę. Ostatnie promienie słoneczne, przebiły się przez drzewa, wpadły do tego zapomnianego miejsca, tylko po to, by ukazać mi ostrze umazane zaschniętą czerwoną cieczą. Miałam nieodparte wrażenie, że wiem, czyje żyły wypełniała ta krew.
- Co ty tu robisz? - usłyszałam za sobą głos, od którego przeszły mnie ciarki. Musiałam szybko się ewakuować.
- Staram się zrozumieć - odparłam zgodnie z prawdą.
Nie czekając na jej reakcję, zamachnęłam się tylnymi nogami, trafiając w ciało Kasji. Uciekłam, nie zważając na to, co dzieje się za mną.
Wpadłam zdyszana pomiędzy drzewa, gdzie czekała już reszta mojej detektywistycznej bandy.
- Mam nowe informacje - uśmiechnęłam się zwycięsko, wciąż lekko dysząc po biegu.

<Kasja?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!