Strony

21.09.2018

Od Khairtai do Dantego ,,Mrok"

Dzień jak dzień. Słońce chowało się za chmurami, a śniegu napadało znów tak dużo, że nie można było praktycznie chodzić. Szłam daleko od stada, czasami zerkając na konie. Wszystkie były szczęśliwe, przynajmniej tak mi się zdawało. Odwróciłam głowę z wkurzonym wyrazem pyska. Przyśpieszyłam kroku, ślady w śniegu były głębokie. Niedaleko mnie, stało przewrócone drzewo, przeskoczyłam kłodę, jednak lekko obtarłam się gałęzią.
-Mhm.. –mruknęłam i uderzyłam drzewo kopytem, odpadło trochę kory. Nie tracąc czasu zwróciłam się tam, gdzie zmierzałam. Zbliżał się wieczór, a księżyc powoli ukazywał się na niebie. Stanęłam pod jakimś drzewem i obserwowałam różne zwierzątka. Jakiś ptak próbował znaleźć coś pod śniegiem, podeszłam i odkopałam górę śniegu, ptak na początku odskoczył wystraszony, jednak po chwili niepewnie zagłębił się w dziurę. Uśmiechnęłam się blado, po czym ruszyłam dalej. W końcu nastała noc. Księżyc świecił mocno, a chmur nie było zbyt dużo, tylko co jakiś czas przysłaniały blask. Moje oczy wpatrzone w białą kulę, błyszczały lekkim smutkiem. Westchnęłam po czym ruszyłam nad strumień. Był oczywiście zamarznięty. Dotknęłam kopytem pokrywy lodu. Pokazała się na niej pajęczynka cofnęłam się. Chwilę później, w mroku zobaczyłam jakiegoś konia. Przekręciłam lekko głowę, wiedziałam, że to ktoś z Klanu, jednak przysłaniał go cień. Zaczęłam iść w jego stronę.
<Dante?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!