Strony

21.09.2018

Od Hadvegara do Salkhi ,,Zawsze do usług"

Spoglądałem na klacz w uwagą, bardzo ostrożnie analizując każdy kawałek jej ciała, czy nie ma zadrapań czy może coś wygląda niepokojąco. Tak już mam, zboczenie zawodowe o którym nikt nie ma pojęcia. Może to i lepiej? Nikt nie wie, że go analizuję z taką dokładnością, co naprawdę mogłoby się wydawać dziwne, a nawet psychiczne? Przy okazji mogłem też ocenić każdy skrawek jej ciała pod innym względem, bardziej artystycznym, że tak powiem. Jej maść była taka piękna, przypominała mi jesień, taką radosną, kolorową, ale jednak zimną i wietrzną. To jest chyba moja ulubiona pora roku, która bardzo inspiruje. Możesz być zarówno radosny i smutny, równowaga jest bardzo ważna w naszym życiu. Latem zawsze jest radośnie, a zimą przeważnie smutno, a jesień? Jesień jest idealna. Wiosna? Wiosna też jest radosna, bo wszystko budzi się do życia, potem to już żyjesz... a jesienią? Przygotowujesz się do śmierci, delikatnej takiej... lirycznej. Coś magicznego.
– Bardzo miło mi ciebie poznać Salkhi. – oznajmiłem z uśmiechem i lekkim ukłonem w jej kierunku, bardziej można powiedzieć, że było to prawie niezauważalne ugięcie nogi i opuszczenie łba.
– Jestem Hadvegar. – przedstawiłem się, wracając do poprzedniej, wyprostowanej pozy.
– Jak już wiesz, jestem tu po to, żeby się o ciebie troszczyć, więc jeśli tylko będziesz mieć wątpliwości, to zapraszam. – powiedziałem, na końcu dodając z ukłonem – Zawsze do usług. <Salkhi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!