Strony

23.09.2018

Od Cardinaniego do Mivany (i Miriady) „Złapana na gorącym uczynku?”


Obserwowałem rozmowę klaczy, patrząc pustym wzrokiem to na jedną, to na drugą. Przełknąłem ślinę. Nowe wieści Mivany były dość skomplikowane, ale w sumie nie aż tak istotne, gdyż nie wiele z nich wynikało, z tych informacji nie mogliśmy stwierdzić, że Kasja jest winna pożarowi.
-Musimy znaleźć więcej dowodów, ale na razie dobry początek- skomentowałem z uśmiechem.
-Ta...-mruknęła jeleniowata- Ale uważam, że powinniśmy szpiegować głównie Kasję. Skoro już mamy do tego podstawy- rzuciła argument — A ty co o tym myślisz, Miriada?
-Nie mam zdania- odpowiedziała jej.
-A więc co robimy? Szukamy dalej?- zapytała pomysłodawczyni.
-Raczej już nic nie wniesiemy do tematu tą rozmową- odrzekłem, oddalając się i zupełnie nie zawracając sobie głowy tym, że klacze jeszcze omawiały jakąś kwestię między sobą. Po chwili i one się rozeszły. Powoli stawiałem nogi w śniegu i cieszyłem się przyjemnym ochłodzeniem mięśni. Po jakimś czasie podnoszenie wysoko kończyn stało się jednak dość męczące. Z trudem przemierzałem każdy kolejny fragment drogi do stada. W końcu w ponad połowie trasy zatrzymałem się, dysząc. Nagle spiąłem mięśnie, słysząc jakiś pisk. Rozejrzałem się niepewnie, a mój wzrok był na wpół sparaliżowany strachem, a na wpół czujny. Za dużo zagadek i niewiadomych w tej sytuacji, by próbować wywnioskować co się dzieje bez większej ilości informacji. Mój instynkt kazał uciekać, a ciekawość pragnęłaby, poszedł, sprawdzić co się dzieje. Znajdując jakąś ścieżkę, w której kopyto co chwilę się nie zapadało, pobiegłem ślepo przed siebie, nie wiedząc co, do końca robię. Piski były coraz to głośniejsze. Moim oczom ukazał się ledwo żywy źrebak w plamie krwi. Nad nim pochylała się znana mi ze śledztwa klacz o imieniu Kasja...
<Miv? Miri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!