Strony

11.08.2018

Od Salkhi do Mivany „Cenne rady”

Pokiwałam delikatnie pyskiem. Zdecydowanie, klacz należała do wyżej postawionych i miała wyraźne oraz ambitne plany, co było dość imponujące. Lubiłam takie konie, wiedziały one, czego dokładnie chcą, i większość z nich dążyła do celu. Ja sama również starałam się taka być i jak dotąd, w miarę mi się to udawało (nie licząc miażdżącej porażki z objęciem władzy w stadzie, ale to była już sytuacja bez wyjścia. Nie byłam jeszcze tak zdesperowana i przejęta nienawiścią, by posuwać się do bratobójstwa). Dodatkowo Mivana Kataxo zdawała się konkretna i sprawiała przynajmniej pozory sympatycznej, co w aktualnej sytuacji było dla mnie przydatne.
— Znalazłabyś może dla mnie chwilę czasu? — zapytałam, przekrzywiając głowę delikatnie na bok. Ot, taki nawyk.
— Zależy, w jakim celu. - mruknęła, mierząc mnie przenikliwie wzrokiem.
Czułam się przez to lekko niezręcznie, ale nie miałam niczego interesującego do ukrycia, dlatego wciąż stałam luźno, jednak wyprostowana i z pyskiem uniesionym w górę. Co jak co, ale maniery oraz dumna postawa pozostały w moich zwyczajach, i wątpiłam, by kiedykolwiek z nich zniknęły. Nadal miałam w pamięci matkę powtarzającą mi, że najważniejsza jest postawa. „Choćbyś mentalnie wyła z bólu albo skakała z radości, masz okazywać spokój. Niech nikt nie ma pojęcia, że można cię złamać”. Mimo że w ostatnich czasach przed ucieczką nasze stosunki znacznie się pogorszyły, nadal miałam do niej szacunek i musiałam przyznać, że była mądrą przywódczynią (choć nie zawsze sprawiedliwą).
— Jako, iż podjęłam się roli zwiadowcy, muszę być obeznana w okolicy. Mogłabyś mnie oprowadzić po najbliższym terenie? Potrzebuję kogoś lepiej znającego to terytorium, a wnioskuję, że należysz do klanu dłużej niż ja. Byłabyś tak miła?

<Mivana?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!