— Znalazłabyś może dla mnie chwilę czasu? — zapytałam, przekrzywiając głowę delikatnie na bok. Ot, taki nawyk.
— Zależy, w jakim celu. - mruknęła, mierząc mnie przenikliwie wzrokiem.
Czułam się przez to lekko niezręcznie, ale nie miałam niczego interesującego do ukrycia, dlatego wciąż stałam luźno, jednak wyprostowana i z pyskiem uniesionym w górę. Co jak co, ale maniery oraz dumna postawa pozostały w moich zwyczajach, i wątpiłam, by kiedykolwiek z nich zniknęły. Nadal miałam w pamięci matkę powtarzającą mi, że najważniejsza jest postawa. „Choćbyś mentalnie wyła z bólu albo skakała z radości, masz okazywać spokój. Niech nikt nie ma pojęcia, że można cię złamać”. Mimo że w ostatnich czasach przed ucieczką nasze stosunki znacznie się pogorszyły, nadal miałam do niej szacunek i musiałam przyznać, że była mądrą przywódczynią (choć nie zawsze sprawiedliwą).
— Jako, iż podjęłam się roli zwiadowcy, muszę być obeznana w okolicy. Mogłabyś mnie oprowadzić po najbliższym terenie? Potrzebuję kogoś lepiej znającego to terytorium, a wnioskuję, że należysz do klanu dłużej niż ja. Byłabyś tak miła?
<Mivana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!