Kopałam jakiś kamyk po zimnej, twardej ziemi, lekko pokrytej szronem zimnego poranka. W mojej głowie wciąż krążyło pytanie - Dlaczego moja matka nie mówiła nic ojcu o swojej przeszłości. W końcu byli w związku partnerskim, czy przed swoją miłością nie otwiera się całkowicie? Najwidoczniej nie. Bardzo chciałam dowiedzieć się czegoś o mojej matce. Czułam, że to właściwe, żeby poznać historię jej życia, aby pamięć o jej czynach została przynajmniej w jednym sercu.
W oddali migotała sylwetka władcy. Czy on przypadkiem nie był przyjacielem mojej rodzicielki i nie znał jej dłużej od taty? Nie miałam nic do stracenia, więc podeszłam do niego, nie zastanawiając się nad tym, że mógł zostać sam z jakiegoś ważnego powodu.
- Witam - zaczęłam zwyczajowo rozmowę.
- Miło cię widzieć, Mivana - podniósł na mnie wzrok - Czego potrzebujesz?
- Chciałam cię, panie, o coś zapytać. Czy to prawda, że byłeś - westchnęłam głęboko - bliskim przyjacielem mojej mamy?
- Marabell? - to imię, tak starannie unikane przeze mnie w myślach i rozmowach, sprawiło, że po moim ciele przebiegł dreszcz.
- Miałam tylko jedną matkę, panie - uśmiechnęłam się, aby trochę rozluźnić atmosferę.
- To prawda. Co konkretniej, związanego ze swoją matką, chciałabyś wiedzieć?
- Czy znasz historię jej życia? Zanim przyszła do klanu i jej życia tutaj? - powiedziałam na jednym tchu i czekałam na reakcję.
< Khonkh? Nie uciekniesz mi, he he. Jeśli potrzebujesz odświeżenia pamięci - Mara rozmawiała z nim o swojej przeszłości, więc wystarczy pójść do moich pierwszych opowiadań tą postacią i będą szczegóły >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!