Strony

6.08.2018

Od Cardinaniego do Mivany „Mam swoje dowody”


Trzeba się dobrze przygotować i wziąć za siebie, póki jeszcze mam te nadzwyczajne chęci. Szedłem tak, skubiąc powoli trawę i rozmyślając, co bym dzisiaj mógł uczynić, w związku z tym. Leniwie marzyłem, zamiast pracować. Czynność przerwała mi pewna klacz, która wpadła na mnie w tym momencie. Muszę przyznać, że dość urokliwa. Wygląda pięknie, a na razie jej charakter wydawał się jak ze snu. Takich towarzyszy to ja lubię. Świetnie się razem dogadywaliśmy, bardzo brakowało mi teraz bratniej duszy, więc trafiła w dziesiątkę, pojawiając się właśnie teraz. Gdyż oczekiwała na odpowiedź, uśmiechnąłem się i wziąłem głęboki oddech, po czym rozpocząłem moją kwestię.
-Wolny jak każdy dziki koń. Bardzo to uprawnienie szanuję. Dużo bardziej wolę to niż mieć dyktowane życie przez rodzinę- uchyliłem rąbka mojej historii, chociaż nie miałem zwyczaju tego robić przy nowo poznanych osobnikach.
-Jasne. Wiesz, że nie o to mi chodziło- znowu obdarzyła mnie miłym gestem, mianowicie uniosła kąciki ust.
-Sugerujesz, że jestem mądry- odezwałem się na jej kwestię, dumnie unosząc głowę.
-Jesteś taki skromny- rzekła z nutką ironii.
- A jaki mam być? Gdyby skromność nie była moją cechą, żaden koń nie żywiłby do mnie sympatii- zacząłem grzebać kopytem w ziemi.
-A skąd wiesz, że jakiś żywi?- szturchnęła mnie w bok.
-Mam swoje dowody- uśmiechnąłem się tajemniczo.
<Miv?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!