Strony

27.08.2018

Od Dantego do Rose "Tak dłużej być nie może"

Z samego rana wybrałem się na krótki spacer, który przedłużył się aż do popołudnia. Niesamowicie cieszyła mnie myśl, że już nikomu nie muszę się tłumaczyć z tego typu eskapad. Po powrocie trochę się pożywiłem, po czym zacząłem obserwować obecnych członków klanu. Po chwili moją uwagę przykuła klacz, której zbytnio nie kojarzyłem. Kiedy jednak wytężyłem swój umysł, coś mi w nim zaświtało. Przypominała mi ona pewną klaczkę, z którą jakiś czas temu Shiregt spędzał czasem trochę czasu. Ja niestety nie miałem okazji bliżej jej poznać, mimo że była w naszym klanie już kilka miesięcy. Postanowiłem więc, że tak dłużej być nie może. Ruszyłem w jej kierunku.
-Witaj, jestem Dante, a ty?-zapytałem. Klacz podniosła głowę i spojrzała na mnie.
-Witaj. Jestem Rose, miło mi cię poznać. Jesteś bratem Shiregt'a?-powiedziała, po czym posłała mi przyjazny uśmiech. Pokiwałem głową, potwierdzając tę informację.
-Co właściwie porabiasz?-zapytałem, chcąc podtrzymać konwersację.
-Właśnie byłam zajęta szukaniem pewnego zioła...-odparła klacz.
-W takim razie przepraszam, że ci przeszkodziłem. Mam sobie iść?-spytałem.
-Nie, możesz zostać. Właściwie to mam już dość tych poszukiwań. Przydałoby mi się trochę odpocząć-odparła Rose.
-Może więc zgodzisz się na przechadzkę?-zapytałem. Przechyliłem przy tym lekko głowę.
-Z chęcią-odparła klacz.
-A może wcześniej jeszcze opiszesz mi nieco poszukiwane zioło? W takim razie będę mógł się rozglądać podczas naszego spaceru i przynajmniej tak ci pomogę-powiedziałem.
-Byłbyś tak miły?
-Gdybym nie chciał ci pomóc, to bym tego nie proponował-odparłem, posyłając Rose uśmiech. Klacz również się uśmiechnęła, po czym zaczęła opisywać mi poszukiwaną roślinę.
-Jeśli ją zauważysz, daj mi znać. Na pewno przyda się medykom-powiedziała Rose.
-Jasne-odparłem, po czym ruszyliśmy na nasz spacer. Przez chwilę między nami panowała cisza.
-Na razie zima nie jest aż tak sroga. To dobrze, bo można spokojnie cieszyć się jej pięknem-odezwała się po jakimś czasie klacz.
-To prawda. Pozwól, że spytam przy okazji. Jesteś zielarką?
-Zgadza się-odpowiedziała Rose.
-Pytałem bardziej dla zasady. To raczej było dość oczywiste-powiedziałem, spoglądając na klacz.
-Ma się rozumieć. A ty kim jesteś?-zapytała Rose.
-Obrońcą-odparłem zgodnie z prawdą.
-To chyba ranga, która wiele wymaga od tego, kto ją obejmuje?-zapytała klacz, kierując na mnie swój wzrok po raz pierwszy od momentu, kiedy ruszyliśmy na spacer.
-Cóż, na razie nie musiałem się zbytnio wysilać, bo nie miałem za wiele do robienia. Prawdą jest jednak, że muszę być zawsze gotowy do działania. Jednakże ranga zielarki jest równie ważna i wymagająca. Stale musisz sprawdzać, czy nie brakuje jakichś ziół, a jeśli tak, to ich szukać, czyż nie?-powiedziałem.
-Całkowita prawda-odparła klacz. Krótko po jej wypowiedzi zaczął padać śnieg. Z tym, że słowo "padać" nie do końca tu pasowała. Z niebo delikatnie opadał na ziemię biały puszek.
<Rose?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!