Strony

22.07.2018

Od Thundera do U'schii „Jak jasnowidz'”


Speszony udałem się z powrotem do bazy. Szedłem ze wzrokiem wbitym w glebę, jak to na mnie przystało, rozmyślając — tym razem jednak wspominałem swoją pierwszą walkę z wilkami. Heh, miałem wtedy dość duże szczęście, że były to tylko dwa basiory, a nie więcej... Co prawda i tak ich wtedy nie zabiłem, gdyż nie chciałem, aczkolwiek dostałem porządną lekcję.
I jak na zawołanie, nagle poczułem na swoim grzbiecie ostre kły i pazury. Ku*de, czy ja jestem jakimś jasnowidzem?
Odbiłem się nogami od ziemi i wylądowałem na plecach, skutecznie przygniatając wilczego napastnika. Widząc biegnącego w moją stronę kolejnego, pospiesznie wstałem, i wymierzyłem mu solidnego kopa.
Rozejrzałem się dookoła-było ich więcej... Znacząco więcej...
Kolejny wilk skoczył mi na kłąb, w konsekwencji czego zacząłem wierzgać na wszystkie strony. Wykorzystali to jego dwaj kumple, którzy zaczęli podgryzać moje nogi, powodując ogromne pieczenie. Podbiegłem więc do najbliższego drzewa i uderzyłem w nie, zrzucając z siebie wilka, i jednocześnie robiąc sobie zadrapanie na boku. Pozostałe jednak cały czas nacierały. Zacząłem więc biec na przód co sił w nogach. Słyszałem za sobą biegnącą watahę... Mój oddech był nierówny, a dodatkowo piekły mnie nogi, bok, i grzbiet, utrudniając mi ucieczkę.
Biegłem tak długo, na ile starczyło mi sił. Goniła mnie już tylko piątka wilków. W końcu nastał jednak ten moment, w którym moje nogi ugięły się pod ciężarem ciała, a tym samym się przewróciłem.
- Pomocy! - zawołałem na tyle głośno, na ile było mnie stać.
<U'schia? Daruj, że badziewne... Przynajmniej jest XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!