Strony

15.07.2018

Od Odysa do Vayoli "Porozmawiajmy"

Gdy przywódca ogłosił postój, towarzyszka oddaliła się w konieczności pilnowania okolicy. Ja również mając zadanie, podszedłem bliżej guru, lecz zachowałem odpowiednią odległość między nim i jego rodziną. Sytuacja o porwaniu księżniczki cały czas mnie trapiła i nie dawała spokoju, przez co stawałem się stopniowo nerwowy. Chciałem jakoś pomóc, ale co pachołek może tutaj zdziałać. Jedynie dopilnować, aby nikt więcej nie został porwany i tego dopilnuje. Mając wysoko uniesiony łeb, obserwowałem okolice, lecz w pewnym momencie poczułem nieprzyjemny głód. Fakt, od jakiegoś czasu nic nie jadłem. Aby zaspokoić głód, ruszyłem za zapachem czegoś zjadliwego, a jednocześnie sprawdzałem każdy krok stada. O dziwo nie musiałem iść daleko i będąc choć trochę najedzony, wróciłem do swojego obowiązku. Nie chciałbym zawieść tutejszego stada. Przez większość czasu obserwowałem młode konie, które to z zadowoleniem ganiały się w pobliżu. Nigdy tego nie praktykowałem, a patrząc na nie, choć przez chwilę mogłem poczuć się młodo. Poczuć zapach matki, która była cały czas przy mnie i.. i nauczanie szamana, którego mógłbym nazwać moim ojcem. Gdyby nie on, nie wiem, czy byłbym teraz tutaj i czy nadawałbym się na konia stadnego. Wiele więcej przemyśleń przepłynęło mi przez umysł i mając uszy jak radary, wyciszyłem się. Jedynie co słyszałem, to głos w swoich myślach. Głos, który dodawał mi siły do wszelkiej walki. Nawet przebiegające obok źrebaki nie były w stanie wyrwać mnie z transu. Jednak nastąpiła ta chwila nieuwagi i wpadłem na kogoś nieco mniejszego. Chciałem się odezwać pierwszy, jednak ona była szybsza.
- Przepraszam... - zaczęła i odwróciła się w moim kierunku - …Odys – dokończyła stojąc naprzeciw mnie.
- Nie masz za co – powiedziałem powoli wracając umysłem na świat żywych – Zamyśliłem się i wpadłem na Ciebie, wybacz. – dodałem lekko opuszczając łeb z miłym geście.
- Nie do końca.. cofałam się i..
- A czy to ważne? – lekko się zaśmiałem.
- No dobrze – odparła z uśmiechem – Jak Ci minął kolejny dzień w stadzie? – zapytała nadając temat rozmowie.
- Nawet spokojnie – odpowiedziałem kierując wzrok na gwiaździste niebo – Choć kilka przemyśleń było – dodałem wpatrując się w migoczące światełka, w których widziałem samo piękno.
- Chyba dość często Ci się one przytrafiają – zauważyła, przez co wróciłem wzrokiem na nią – Może coś Cię trapi? – spytała od razu.
- Nieee – od razu zaprzeczyłem – Lubię czasem pomyśleć, np. jakie rodzaje roślin są w okolicy, jakie zagrożenia czyhają za rogiem..
- Albo co się dzieje z porwaną księżniczką – ponownie zauważyła moje wymijanie treści. Sprytna jest.
- Też – westchnąłem – Może nie jestem w stadzie od miesięcy, ale przejąłem się tym. Chciałbym jakoś pomóc w jej odnalezieniu lub jakoś zapobiec kolejnym – wyjaśniłem, nieświadomie mocniej stukając kopytem o ziemię, co było oznaką lekkiego nerwa, do opanowania. – Z resztą.. to tylko moje przemyślenia. – dodałem po chwili – A Tobie dobrze minął dzień? – spytałem chcąc zmienić temat na coś luźniejszego.

< Vayoli? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!