Strony
▼
18.07.2018
Od Mint do Dantego „ Niczym detektyw- Idąc śladem odcisków kopyt”
-Cóż, istnieje jeszcze szansa, że to inne reny, ale raczej bardzo nikła-wtrąciłam cicho.
-W takim razie co robimy?-zapytała Sirocco zaciekawionym tonem.
-Chodźmy za nimi-zasugerował Dante zdecydowanym tonem.
-Tak chyba będzie najlepiej. Tylko nie wiem, czy nas gdziekolwiek zaprowadzą, bo mogą się okazać dalej zatarte- odpowiedziałam mu spokojnie. Pomimo mojego stwierdzenia reszta poszła dalej przed siebie. Wszyscy wydawali się jednocześnie zdenerwowani i podekscytowani. Nie dziwę się. To była dość angażująca misja. Nagle przed sobą ujrzeliśmy, że ślady powoli się zacierają. W końcu dalej wiodła piaszczysta ścieżka, gdzie nigdzie nie można było wypatrzyć odcisków kopyt renów. Chwilę potem ich grupka zaczęła nas napastować. To wyglądało jak pułapka. Nie wygramy z nimi, ale też nie uciekniemy. Zaczęłam zdecydowanie kopać miotających się wrogów.
-Chcecie wojny? To macie!- wykrzyknął jeden, a reszta od razu zaczęła wychwalać jego pomysł. Gdy ci byli zajęci omawianiem strategii, udało nam się chyłkiem wymknąć przez krzaki. Dante protestował, ale pociągnęliśmy go za sobą. Co jakiś czas oglądaliśmy się za siebie czy nie jesteśmy gonieni. W końcu zdyszani dotarliśmy do stada.
-No to pięknie rozpoczęliśmy ratowanie Miriady- mruknął Shiregt.
-To prawda- odparła Sirocco po chwili.
-To wracamy tam obronić nasz honor?- zapytał Dante.
-Ty sobie żartujesz?- natychmiast w mojej głowie zapaliło się czerwone światełko- Ani rusz bez porządnego wyposażenia. Inaczej czego chcesz bronić?
- A że bez przygotowania to nie powiedziałem — uśmiechnął się głupkowato. Odwzajemniłam gest i westchnęłam.
<Dante?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!