Strony

17.07.2018

Od Marabell do Khonkha ,,Zakrywając prawdę prawdą"

Szłam właśnie do lekarza, aby, jak co dzień, skontrolować mój stan zdrowia. Mimo, że ja nie odczuwałam zbyt wielkich zmian, oprócz uporczywego bólu brzucha, jednak Hadvegar mówił, że dostrzega, tym swoim doświadczonym okiem, zmiany spowodowane zarażeniem. Na drodze do medyka stanął mi Khonkh. Uświadomiłam sobie, że ostatnio zaniedbaliśmy naszą relację, a ja nie miałam zamiaru odejść z tego świata, nie gadając przed nią z moim przyjacielem.
- Witaj Khonkh. Dawno nie rozmawialiśmy, czyż nie? - zagaiłam.
- Marabell, miło cię widzieć. Rzeczywiście, dawno nie rozmawialiśmy - władca uśmiechnął się do mnie.
- Tak więc, hm.. Co tam u ciebie, z dziećmi, partnerką? - wypaliłam z najprostszym tematem, licząc na szybkie znalezienie ciekawszego.
- Wszystko dobrze się układa, ale...
- Dawno nie widziałam Miriady - wypaliłam, przypominając sobie o tym nagle. Dopiero potem uświadomiłam sobie, że przerywanie koniowi wyższej rangi od siebie być może nie było najlepszym pomysłem.
- Ona... Zaginęła - powiedział ogier. Postanowiłam nie drążyć tematu.
Podczas ciszy, która zapadła między nami, wpadłam w wir swoich przemyśleń. 'Biedna klaczka. Zagubiona, oddzielona od stada. Jej rodzeństwo z pewnością się martwi. A do tego Shiregt zapewne niedługo zostanie władcą. Właśnie, Shiregt. Może powinnam powiedzieć Khonkhowi? Chociaż nie, to sprawa młodych, nie powinnam mieszać w to nikogo, jeśli moja córka tego nie zrobiła'.
- Marabell, wszystko w porządku? - ogier przypatrywał mi się lekko zmartwiony. Pewnie wyglądałam jak idiotka, kiedy rozmyślałam w ciszy nad życiem miłosnym córki - Nad czym rozmyślałaś?
- Mivana, ona chyba... Zadurzyła się w twoim synu - westchnęłam, zanim dotarło do mnie, co powiedziałam. Chciałam zakryć ten fakt czymś, co zapewne bardziej zainteresuje władcę - No i... Zapewne niedługo umrę.

< Khonkh? Bardzo źle to przyjmiesz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!