Strony

3.06.2018

Od Valentii do Kirka ,,William"

Koń nadal wyglądał na lekko przerażonego, jego rany były poważne i głębokie. Westchnęłam, patrząc na swojego partnera. Kirk uśmiechnął się do mnie, a ja to odwzajemniłam. Deszcz powoli ustawał, a niemrawe słońce wychodziło zza chmur. Podniosłam głowę, a sekundę później, ulewa ustała.
-Pójdę po Nicka! –powiedziałam, już wychodząc, a Kirk kiwnął głową. Oddaliłam się od naszej kryjówki, kierując się w stronę miejsca, gdzie zwykle medyk odpoczywał. Już z daleka zobaczyłam go, jak zajmował się jakimś koniem. Chyba Lexus. Poczekałam sekundę, aż kuc skończył zajmować się ogierem i odwrócił się w moją stronę.
-O! Witaj Valentio, c-co Cię tu sp-sprowadza – zapytał medyk.
-Razem z Kirkiem zobaczyliśmy rannego konia, uciekł od ludzi, potrzebuje pomocy.. –odparłam lekko niespokojnie.
-Zaprowadzisz mnie do niego? –zapytał kuc, przewróciłam lekko oczami.
-Raczej nie mam wyboru.. –odmruknęłam. Po chwili szłam, prowadząc kuca. Było gorąco, a słońce bezlitośnie piekło. Kałuże po ulewie, zasychały w szybkim tempie a krople wody poznikały. Kiedy dotarliśmy do kryjówki mojej i Kirka. Medyk od razu podszedł do konia.
-A więc.. –powiedział Nick, oglądając bacznie rany. Stukałam kopytem o podłoże. Milczałam w wyczekaniu.
-Myślę, że rany trzeba odkazić i opatrzyć. Jeżeli rany się n-nie otworzą, t-to myś-lę, że koń wyzdrowieje w najbliższym cza-czasie.. –dodał po chwili medyk i jak sam mówił, odkaził i opatrzył rany.
-Dziękuję za pomoc.. naprawdę.. –powiedział ranny.
-Proszę –odparłam z uśmiechem.
-Czy mógłbym zatrzymać się tu na jakiś czas? –zapytał koń.-A po za tym, czas się przedstawić. Nazywam się William.
-Miło poznać, Ja jestem Kirk, a to moja partnerka Valentia i nasze córki, Khairtai oraz Vayola.-powiedział Kirk. Wskazane klaczki właśnie nadbiegały z daleka, widocznie opowiedziały o zdarzeniu reszcie źrebiąt. Zaciekawione stanęły obok nas, patrząc na Williama. Kiedy koń poszedł spać, ja podeszłam do Kirka.
-Hm.. myślisz, że ludzie za nim nie przyjdą? –zapytałam partnera.
<Kirk?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!