Ciemność i szumy. Chciałam płakać, jednak z jakiegoś głupiego powodu, odebrano mi prawo do tego. Moje ciało było dziwnie ciężkie, nie mogłam nawet ruszyć nogą, aby ktokolwiek wiedział, że nic mi nie jest. A może, coś mi było? Może nigdy się nie obudzę, albo już nie należę do świata żywych? Obstawiałam to ostatnie, zwarzywszy na to, co czułam, że nawet nie mogłam drgnąć, załkać i zakląć. Nagle coś mnie tknęło. Poczułam ukłucie czegoś w mój bok. Syknęłam. Mimo bólu cieszyłam się, że w końcu coś odczuwałam. Uchyliłam oczy, które zdążyły porządnie mi się skleić. Widziałam jak podczas mgły, ledwo rozróżniając kolory, a co dopiero kształty. Przez szum starał się przedrzeć jakiś głos. Wydawał się taki słodki i kojący. Chciałam wstać tylko o to, by zobaczyć postać, która mówiła do mnie tak cudownym tonem.
- Hej, coś się z nią dzieje - skupiłam się tylko na pięknym głosie i udało mi się wyłowić słowa.
- Marabell, to ja, Nick. Czy mnie słyszysz? Możesz coś powiedzieć? - do mojej prywatnej zamazanej rzeczywistości wdarł się kolejny osobnik. Twierdził, że nazywa się Nick. Znam kogoś takiego? A tak, medyk w klanie. Klanie Mroźniej Duszy, który został napadnięty przez sforę wilków. Od którego się odłączyłam, bo byłam tak niezdarna. I Mikado, który poświęcił się, aby ratować truchło, z którego nie będzie więcej pożytku - mnie. Do moich oczu dotarły w końcu łzy, które niestety sprawiły, że patrzałki zaczęły mnie szczypać. Po chwili jednak przyniosły ulgę, zupełnie jakbym z płynami pozbyła się całego bólu, strachu i nienawiści do samej siebie.
- Mogę - jęknęłam tak cicho, że do moich własnych uszu nie doleciał dźwięk tych słów.
Nick starał się prowadzić ze mną rozmowę, ale jedyne co uzyskałam z tego, to zmęczenie. Moje oczy zamknęły się i mimo próśb medyka nie byłam w stanie podnieść powiek. Znowu poczułam, że odpływam.
- Nie daję jej wielkich szans - były to ostatnie wyrazy, które usłyszałam przed wpadnięciem w odmęty ciemności.
< Mikado? Jak sobie poradzisz z prawie pewną śmiercią Mary? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!