Strony

13.06.2018

Od Shiregt'a do Mint ,,Niesprawiedliwe zamieszanie"

— Impreza? - odrzekła kasztanka, wyraźnie drwiąc sobie z klaczki - Życie to przetrwanie i ciężki orzech do zgryzienia. Ale skoro twierdzisz, że egzystencja jest jedną wielką tęczą, to...
— Mówże, czego oczekujesz. - przerwałem jej kolejny, zapewne bezsensowny monolog, rozdrażniony już mocno jej nieuzasadnionym wywyższaniem się, ciągłym pouczaniem i unikaniem konkretów, a zarazem pewnie - prawdy. Pragnąłem jak najprędzej oddalić się z gotowym warunkiem w głowie, by móc przygotować plan. Musiała to zauważyć. Dobrze tylko, że nie czyta w myślach. Zresztą, kto wie? W tym regionie świata wszystko jest możliwe.
— Spokojnie, las się nie pali. Ta niecierpliwa młodzież... - westchnęła, po czym kontynuowała - Jutro o wschodzie słońca stawicie się w tym miejscu i pomożecie mi się poz...przekazać pewnej osobistości, iż jej czas nadszedł. Do zobaczenia! - pożegnała się zupełnie innym, radosnym tonem i poszła w galop. Całą grupą odeszliśmy na bok. Rany powoli się zasklepiały, przyzwyczailiśmy się do bólu - czas było podyskutować na temat naszej obecnej sytuacji, lecz wszyscy milczeli jak zaklęci ze spuszczonymi głowami. Myślałem intensywnie, najprawdopodobniej za całą frakcję. Wreszcie postanowiłem przemówić:
— Muszę pojawić się jutro o podanej przez nią porze, ale wrócić przed południem, czyli wyruszeniem stada. Jakoś się wyrobię. - mówiłem po trochu do siebie, po trochu do zebranych.
— Zaraz...ty musisz? - wtrąciła Mint. Spojrzałem na nią, a kiedy trafiłem w jej pełne blasku oczy, potrafiłem tylko uśmiechnąć się lekko, acz w tej sytuacji głupio.
— Wszyscy tam idziemy. - zauważyła Miva, oglądając swoją ranę.
— Ech...wy nie dacie się wykluczyć z takiej fajnej wyprawy, prawda? - mruknąłem, wzdychając, jednak śmiejąc się w duszy. Inni zawtórowali mi w rzeczywistości.
— Powiemy coś dorosłym? Musimy jakoś to wyjaśnić. - zwróciła uwagę Khairtai.
— Nie. Postawmy na drapieżnika. - oświadczyłem z zadowoleniem. Przynajmniej w końcu mamy plan. Nie zamierzałem nic mówić tacie. I tak mia wystarczająco dużo na głowie. - Proponuję już się rozejść.
— W takim razie, do zobaczenia. - rzekła Mint.
— Do zobaczenia!
<Mint? Tylko proszę, bez członka klanu...XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!