Strony
▼
15.06.2018
Od Mint do Dantego „Dwa żywioły”
-Myślę, że nie jest najgorzej. Trzeba się przygotować duchowo na inne ofiary. Nie ma co panikować. A co do samej epidemii... Nie pytałabym cię, gdybym cokolwiek wiedziała. Hah... tyle mi o niej wiadomo co tobie. Jest groźna, zabija... i tyle na temat.
-Ah...-westchnął cicho.
Nagle usłyszałam, jakby ktoś mnie wołał. To najprawdopodobniej była U'schia.
-Cześć- rzuciłam szybko i już miałam biec, gdy ktoś stanął mi na drodze. Był to Dante.
-Tak?- powiedziałam, powoli tracąc cierpliwość, chciałam szybko znaleźć się w klanie i nie niepokoić przewodniczki.
- Czemu już idziesz do matki jak potulny baranek?- zapytał, próbując wymusić u mnie nieposłuszeństwo do rodziny. Zaraz ja nie mam rodziny. Mam tylko „macochę”*, którą kocham nad wszystko.
-Ja idę, ty możesz zostać, ale pewnie nie uda ci się na tak długo wywinąć od rodziny -odparłam, wymijając go, ale zatrzymałam się na chwilę, bo nie miałam w zwyczaju nie odpowiadać na pytania- Mam inny charakter niż ty. Ja biegnę, a nie się szwendam, unikając odpowiedzialności i wszystkiego.
- Ale... epidemia. Gdybyś tylko...ahh moglibyśmy się dowiedzieć więcej- krzyknął niezadowolony, lecz mnie już nie było na linii jego horyzontu.
Byliśmy jak dwa żywioły. Ja byłam jak woda, bo nie prychałam od razu i nie wściekałam się z byle powodu. On jak ogień, który wszystko podniecał.
Gdy znalazłam się przy arabce, ciężko dyszałam.
-Czeka cię kolejny dzień w szkole. Ruszaj!- odezwała się radośnie.
<Dante? Dzięki temu opowiadaniu dowiedziałam się, że pisze się szwendać, a nie szwędać, więc Dante bawi i uczy... Tylko, że... to chyba nie działa na Mint XDD>
*- Dlaczego w cudzysłowiu? To po prostu się źle kojarzy, a U jest dla niej miła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!