Odbiegłam od moich rówieśników. Po drodze jednak wpadł na mnie Shiregt. Jako że biegliśmy z górki, sturlaliśmy się na jej sam dół, gdzie była umiejscowiona mała zielona polanka, pełna śpiewających ptaków. Ze śmiechem wylądowaliśmy na niej.
-Jak ja się teraz dopiorę. Pewnie jestem cała zielona — rzekłam z małą nutką ironii.
-Dopierzesz?- podchwycił.
-Tak- odpowiedziałam krótko — A ty uważaj, nie wpadaj tak na konie. Nie wszyscy mają profesjonalne myjki — roześmiałam się.
-Naturalne, najlepsze. Wykąpiesz się w kałuży, ale za nim pójdziesz mam jeszcze jedną sprawę. Sugerujesz, że jestem brudny?
-Nie wcale- odpowiedziałam w pełni sarkastycznie — Przecież istnieją konie o tak echem...zielonym kolorze.
I zostawiłam Shiregta samego z głupim uśmiechem na pysku, rozkoszując się czystym powietrzem, przejrzystymi potokami, skromnymi gniazdami ptaków i wyśmienitą trawą. Natura była cudowna. Wszystko otaczała swoim pięknem. Weszłam do pierwszego, lepszego bajorka i umyłam się w zimnej krystalicznej wodzie, która cały czas lekko smyrała mnie po ciele. Przymknęłam oczy i słuchałam szumu wiatru. Wydawało się, że ciągle targuje się z chmurami, zabierając je i powietrze pod swój kaptur i dając to cieplejsze lub zimniejsze aero. Westchnęłam cicho i wyszłam z wody. Jutro znowu czeka mnie ciężki dzień z tą buntowniczką. Chciałam pobiec do stada, lecz coś zatrzymało mnie. Czy ogier dalej tam stoi? Jakież było moje zdziwienie, kiedy przez krzaki ujrzałam jego pędząca sylwetkę. Te zbiegi okoliczności. Po chwili dogoniłam go i przystanęłam. Chyba nie zauważył mojej obecności. Zaczął robić jakieś dziwne ruchy, co ułożyło się w piękny układ taneczny. Wstrzymałam oddech. Mieliśmy taki talent w klanie, a ja nawet o tym nie wiedziałam. Nagle ogier obrócił się i wyglądając na zawstydzonego. Postanowiłam nie drążyć tematu i go nie krępować.
-Choć już spać- powiedziałam, ruszając przed siebie.
<Shi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!