Strony

5.05.2018

Od Vayoli do Khairtai "Nocne marki"

Z jednej strony pomysł mojej siostry wydawał się ciekawy, z drugiej jednak chciało mi się spać, a ja ostatnio miałam aż nadmiar wrażeń.
-No nie wiem-powiedziałam nieprzekonana.
-Zgódź się! Tak bardzo nie chce mi się spać, a przecież to tylko kawałek! Zaraz wrócimy!-Khairtai nie potrafiła ukryć podekscytowania.
-Ciszej-upomniałam ją.-No dobrze, możemy się trochę przejść-dodałam po chwili. Jak najciszej zaczęłyśmy się więc kierować w stronę drzewa. W nocy świat wyglądał zupełnie inaczej. Wokół panowała niczym niezmącona cisza. Biorąc pod uwagę, jak wiele zwierząt prowadzi nocny tryb życia, zdziwić mógł fakt, że ta część doby nie tętni życiem jak dzień. Pozostawało tylko pytanie, czy to dobrze, czy źle. Dla nas oczywiście cisza była dodatkowym utrudnieniem, bo łatwo mogłyśmy kogoś obudzić. Członkowie klanu spali jednak jak zabici i nic nie wskazywało na to, by był wśród nich jakiś nocny marek, nie licząc naszej dwójki. Nagle do naszych uszu dotarł jakiś dźwięk i obie aż podskoczyłyśmy ze strachu.
-Co to było?-spytała wystraszona Khairtai.
-To chyba tylko jakiś nocny ptak czy coś. Brzmiało w każdym razie jak trzepot skrzydeł-powiedziałam po chwili, kiedy już zdołałam się uspokoić.
-Może to nietoperz-dodała moja siostra. W końcu dotarłyśmy do celu naszej wędrówki.
-Wracamy?-spytałam z nadzieją, kiedy stanęłyśmy obok drzewa.
-Chyba żartujesz! Odeszłyśmy już taki kawał drogi, chodźmy sprawdzić, co jest dalej!-zawołała Khairtai.
-A nie mogłybyśmy urządzić sobie wycieczki za dnia?-spytałam, ziewając.
-Ale wtedy to będzie znacznie mniej ekscytujące. Naprawdę nie masz ochoty znowu poczuć dreszczyku emocji?-zapytała Khairtai. Jej słowa dały mi do myślenia. Poprzednio usłyszałam tyle nowych rzeczy, zupełnie różniących się od tego, co mówili rodzice. Może tym razem uda mi się znaleźć odpowiedź na pytanie, jak naprawdę było?-pomyślałam nagle.
-Niech będzie. Chodźmy, ale musimy być cicho. I wrócimy przed wschodem słońca, żeby rodzice nie zauważyli naszej nieobecności-powiedziałam.
-Zgoda-odparła ucieszona i podekscytowana Khairtai. Ruszyłyśmy dalej. Z każdym krokiem coraz bardziej oddalałyśmy się od klanu i wchodziłyśmy w nieprzenikniony mrok nocy. Wszystkie moje zmysły pracowały na najwyższych obrotach, aby w razie konieczności móc jak najszybciej zawiadomić mnie o nadciągającym zagrożeniu.
-Jeśli któraś z nas zauważy coś niepokojącego, niech da znać drugiej-powiedziała Khairtai. Pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Zdałam sobie jednak sprawę, że w takich ciemnościach moja siostra mogła nie zauważyć tego gestu, więc odezwałam się:
-Zgoda.
Dalej szłyśmy przez chwilę w milczeniu. Zupełnie nie poznawałam terenów, które mijałyśmy. Podzieliłam się tym spostrzeżeniem z siostrą.
-Cóż, to normalne. W nocy wszystko wygląda inaczej niż za dnia-odparła.
-Dokąd właściwie idziemy?-zapytałam.
-Dokądkolwiek nas kopyta zaniosą-zaśmiała się Khairtai, a ja razem z nią.
<Khairtai?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!