Strony

5.05.2018

Od Kirka do Ganerdene'y "Mroczna historia"

Uśmiechnąłem się na myśl, że będziemy mieli nową członkinię. Wszyscy inni także wydawali się cieszyć z tego faktu. Jedynie Yatgaar nadal pozostawała sceptycznie nastawiona. Nie od dziś wiadomo było, że Khonkh został obdarzony w ich związku nadmiarem ufności, zaś klacz wręcz przeciwnie.
-Doskonale! Jeszcze tylko musisz sobie wybrać jakieś stanowisko-powiedział władca. Ganerdene spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Każdy w klanie wykonuje jakieś zadania, związane z zajmowaną przez niego rangą-wyjaśniłem. Następnie Khonkh zapoznał klacz z różnymi stanowiskami. Uznałem, że moja obecność tutaj nie miała już sensu, więc spróbowałem się oddalić.
-Poczekaj, Kirk. Chciałbym cię o coś prosić. Czy znalazłbyś czas, aby pomóc Ganerdene się tutaj zaaklimatyzować? Wyjaśnić na jakich zasadach funkcjonuje nasze stado, do kogo może się zgłosić w razie problemów? Zwykle zajmuje się tym Marabell, ale dziś gdzieś zniknęła-powiedział Khonkh. Po chwili namysłu zgodziłem się. Klacz wybrała sobie rangę czujki. Następnie pożegnała się z władcą i jego partnerką, po czym poszła za mną. Już po chwili wszyscy zainteresowani całym wydarzeniem wrócili do swoich zajęć.
-Więc, co najpierw robimy?-zapytała klacz. Nim zdołałem odpowiedź, przybiegły do nas Khairtai i Vayola.
-Kto to jest?-zapytały niemal jednocześnie. Upomniałem je, że należy się najpierw przedstawić, a dopiero potem spytać nieznajomą dla nich klacz o imię.
-Ja jestem Vayola.
-A ja Khairtai.
-To moje córki-dodałem.
-Miło mi was poznać, jestem Ganerdene-powiedziała z uśmiechem klacz. Po chwili przyszła także Valentia.
-To moja partnerka Valentia, a to nasza nowa członkini, Ganerdene-powiedziałem, przedstawiając sobie klacze. Obie uśmiechnęły się do siebie. Wyjaśniłem swojej ukochanej, że mam za zadanie oprowadzić nieco nową osobę po klanie. Valentia życzyła nam powodzenia i poszła z dziećmi na spacer, aby nam nie przeszkadzać.
-Zatem co chciałabyś wiedzieć?-zapytałem.
-Dlaczego Klan Mroźnej Duszy?-spytała Ganerdene, kładąc wyraźny nacisk na środkowy człon nazwy naszego stada.
-Tak nazywało się trio grabieżców, którzy związani są z powstaniem naszego klanu-wyjaśniłem.
-W jaki sposób?-zapytała klacz.
-Nie wiem, czy powinienem to teraz mówić. To niezbyt przyjemna historia-odparłem, Ganerdene jednak nalegała, abym ją jej opowiedział.
-Nasz władca przyłączył się dawno temu do tego tria i pozbył się ich. Wieść o śmierci niebezpiecznych rozbójników szybko rozeszła się po Mongolii. Khonkh zyskał sławę i zaczęły do niego ściągać różne konie, kierowane przeróżnymi intencjami. Postanowił więc utworzyć ten klan-wyjaśniłem.
-I nazwał go tak, aby jeszcze bardziej poniżyć swoich poprzedników-odparła po chwili namysłu klacz. Widać jednak było, że historia naprawdę zrobiła na niej wrażenie.
-Tego nie wiem-wyznałem zgodnie z prawdą.-Co jeszcze chciałabyś wiedzieć?-dodałem.
-Jak rozległe są wasze tereny?-zapytała klacz. Zacząłem wymieniać i krótko opisywać wszystkie nasze terytoria.
-Macie wielu członków. Czy jest coś, co powinnam o nich wiedzieć?
-W razie problemów zawsze możesz prosić kogoś o pomoc, zwłaszcza Marabell. Jest arystokratką i zajmuje się tego typu sprawami. Poza tym radziłbym uważać na Bush Brave'a, to podejrzany typ, swego czasu zamieszany był w spisek przeciwko władcy-powiedziałem.
<Ganerdene?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!