-Teraz! Teraz! Teraz!-zawołałam niezwykle podekscytowana. Rodzice zaśmiali się, a po chwili pozwolili mi i mojej siostrze iść szukać pisanek.
-Tylko pamiętajcie, że nie możecie odchodzić od klanu. Wszystkie pisanki są schowane gdzieś na jego terenie!-zawołała za nami mama.
-Rozumiemy!-krzyknęła Khairtai. Najpierw zgodnie pobiegłyśmy w stronę reszty klanu. Większości dorosłych nie chciało się szukać pisanek, toteż rozeszli się gdzieś lub trzymali się na uboczu. Nie rozumiałam, jak mogą tego nie lubić. Ja to wprost pokochałam! Moim jedynym życiowym celem stało się szukanie pisanek.
-Zakład, że znajdę więcej, niż ty?-spytałam Khairtai.
-Chyba śnisz!-zaśmiała się radośnie w odpowiedzi. Wtem usłyszałyśmy, że ktoś się do nas zbliża. Niemal jednocześnie spojrzałyśmy w stronę przybysza.
-Ja już coś znalazłam-powiedziała z dumą w głosie Mindy, pokazując nam białe, nakrapiane na czarno jajko. Obie z Khairtai spojrzałyśmy na nią z zazdrością.
-Skąd je masz?-spytałam.
-Znalazłam-odparła Mindy.
-Ale gdzie?-zapytała moja siostra.
-Na skraju polany- powiedziała klaczka.
-Polana!-zawołałam jednocześnie ze swoją siostrą. Spojrzałyśmy na siebie i już wiedziałyśmy, co robimy dalej. Zawróciłyśmy i pobiegłyśmy w stronę łąki. Nadal byli na niej nasi rodzice, którzy rozmawiali z Hasminą. Po łące chodziło zaś kare źrebię. Ucieszyłam się, że w klanie pojawił się ktoś nowy. Od razu podbiegłam w stronę źrebaka, a Khairati i Mindy za mną.
-Cześć, jestem Vayola, a ty!-zawołałam, gdyż nie miałam jeszcze okazji poznać tego źrebaka.
-Mam na imię Mika-odparła po chwili klaczka.
-Ja jestem Khairtai-powiedziała moja siostra.
-A ja Mindy-dodała nasza koleżanka.
-Czy ty też szukasz pisanek?-spytała zaciekawiona Khairtai. Mika pokiwała energicznie głową.
-A chcesz z nami?-zapytałam.
-Mogę?-zdziwiła się Mika.
-Oczywiście!-zawołała radośnie Khairtai. Tak oto we cztery rozeszłyśmy się po polanie. Musiałyśmy dokładnie sprawdzać każdy jej skrawek. W końcu udało mi się wypatrzeć pisankę, której nikt inny jeszcze nie zauważył. Od razu zaczęłam się kierować w tamtą stronę. Nagle zawiał tak silny wiatr, że aż się przewróciłam. Kiedy się podniosłam, pisanki już nie było widać. Co więcej, rodzice wołali nas, bo nie chcieli, żebyśmy gdzieś teraz chodziły. Zerwał się naprawdę silny wiatr, który chyba nie zamierzał ustawać. Szkoda, bo strasznie nakręciłam się na to szukanie pisanek.
<Khairtai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!