Trening jak trening. Nie można przez jakiś czas ustawać. Skoro już zwinność była już trochę pokracznie załatwiona, to teraz czas na... Szybkość! Nie wiem, dlaczego te słowa tak do siebie pasowały. Hm...szybkość jak szybkość, wystarczy się pościgać, ale czy oby na pewno? Gdzie ja znajdę kogoś bardzo szybkiego no i... w miarę na moje umiejętności? Pierwszy wpadł na mnie Khonkh.
-Chcesz się ze mną pościgać?-zapytałam, słodko uśmiechając się, a potem wybuchając śmiechem.
- Treningi? Oh, kolejna klacz, która mnie dzisiaj zamęcza- udawał skonanego- Może wkrótce nie będę musiał trenować... Konie będą mnie trenować na nerwach.
- O mnie chodzi?- zrobiłam skromną, a zarazem niewinną minkę.
-Ehh-zaczął.
Nie czekając na jego odpowiedź, zerwałam się z miejsca, krzycząc przy tym „start!”. No cóż, nie było to do końca zgodne z moim treningiem, ale co poradzę na to, że jest szybszy. Szybko mnie wyprzedził.
-Do tamtego drzewa- wykrzyknęłam.
Wygrał. W sumie w niczym mi to nie przeszkadzało. Zaczęliśmy się śmiać i przegadywać kto dotarł pierwszy. Zupełnie nie zważając, na to, co wydarzyło się jeszcze kilka dni temu...
PS Z 21.04.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!