Strony

28.04.2018

Od Dante do Miriady "Nieudany spacerek"

Z ochotą rozpocząłem przygotowania do mojego nowego numeru. Oddaliłem się nieco od swojej siostry, każąc jej jednocześnie zostać na miejscu. Po przejściu paru metrów zatrzymałem się i odwróciłem. Wziąłem głęboki oddech, po czym zacząłem biec. Na początku skupiłem się tylko na tym, jednak w końcu nie wytrzymałem i spojrzałem na Miriadę. Chciałem się przekonać, jakie wrażenie na niej zrobiłem. W końcu do tej pory cała nasza trójka ledwo utrzymywała równowagę przy chodzeniu, ale wystarczyło się nieco przyłożyć i proszę, jaki efekt! Niestety moja uwaga została rozproszona, więc nie zauważyłem jakiegoś leżącego na mej drodze przedmiotu. Potknąłem się i zaryłem swoim pyszczkiem w ziemi, zatrzymując się tuż przed swoją siostrą. Miriada zaczęła się cicho śmiać.
-To nie jest zabawne!-zawołałem, próbując wstać. Na szczęście poszło mi to w miarę sprawnie.
-Oczywiście, że tak. Ale przyznam ci, że zrobiłeś na mnie wrażenie. Ja bym nie przebiegła takiego kawałka-odparła Miriada. Słysząc te słowa, wyprostowałem się dumnie.
-Hej, a może przejdziemy się gdzieś?-zapytałem nagle, emocjonując się swoim pomysłem. Spojrzałem z wyczekiwaniem na Miriadę.
-Sama nie wiem. To chyba niezbyt mądre oddalać się od rodziców...-klaczka wyraziła swoje powątpiewanie. Westchnąłem z politowaniem. Zdążyłem się już przekonać, że Miriada ma hopla na punkcie bezpieczeństwa. Przynajmniej ja tak uważam, chociaż nikt inny nie podziela mojego zdania. Nadal nie mogłem pojąć, jak to właściwie jest, że tak bardzo się od siebie różnimy. Mama i tata też są różni, ale kocham ich tak samo. Na to pytanie chciałbym znaleźć odpowiedź. Muszę je kiedyś zadać rodzicom.
-Daj spokój, nie pójdziemy daleko-odparłem, spoglądając tęskno za plecy mojej siostry. Pragnąłem zwiedzić większą część klanu. Miałem wrażenie, że jeszcze wiele rzeczy czeka na odkrycie. Widziałem, jak Miriada zaczyna na nowo rozważać moją propozycję. Już prawie się zgodziła, kiedy spostrzegłem, że w naszą stronę nie kieruje się nikt inny jak mama.
-Czas na jedzenie-powiedziała z uśmiechem. Przy okazji kazała nam najpierw wrócić z powrotem do nich. Zrobiłem to dość niechętnie. Po karmieniu miałem nadzieję jednak udać się na mały spacer wraz z siostrą.
-To co, chcesz odkryć trochę świata?-zapytałem cicho, kiedy rodzice nie zwracali na nas uwagi.
-Niech będzie...-odparła niepewnie klacz. Zaczęliśmy się więc oddalać od rodziców, przekonując ich, że nie pójdziemy daleko. Teraz do wykonania pozostawało najtrudniejsze zadanie, czyli szybkie i niepostrzeżone zniknięcie. Nagle jednak Miriada stanęła.
-Co jest?-zdziwiłem się.
-Zmieniłam zdanie. Nie chcę się oddalać od rodziców bez ich zgody-powiedziała klaczka. Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Jak mogła rezygnować z takiej szansy?
-No to idę sam-odparłem, szykując się do odejścia.
-Dokąd idziesz?-usłyszałem pytanie z ust mojego starszego brata, Shiregta.
-Na mały spacer, chcesz się dołączyć?-spytałem, uśmiechając się.
-Mama i tata kazali wam już wracać-odparł ogierek. Westchnąłem, wiedząc że nie ma sensu się teraz awanturować, i ruszyłem za rodzeństwem.
<Miriada? Wybacz za jakość tego "opowiadania". Muszę się jeszcze rozkręcić XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!