Strony

29.04.2018

Od U'schii do Yatgaar (i Khonkha) ,,Marne szanse"

Szybko rozejrzałam się, ilustrując wzrokiem otoczenie. Przed oczami miałam obraz do bólu wijącej się Yatgaar. Zebrałam się w sobie. Gdzie ona mogła teraz być? Mój towarzysz też najwyraźniej się nad tym zastanawiał, ponieważ zachowywał się mniej więcej jak ja. Oczywiście nie mówię tu, że to nie mogło znaczyć czegoś innego, ale trochę w tej dziedzinie się wyspecjalizowałam. Wreszcie ujrzałam dwóch dwunożnych, prowadzących zmęczoną wiecznym wyrywaniem się, klacz. Po jej szyi ściekały krople mokrego potu, powstałego w wyniku próby ucieczki. Mój umysł bez względu na to, czy małżonka władcy była dla mnie miła, czy też nie, nakazywał rzucać się na pomoc, jak u większości zwierząt stadnych, a z drugiej strony uciekać. Z dzikim szaleństwem w oczach i wydętymi chrapami ledwo powstrzymywałam instynkt. Tak, to był instynkt. Piękny zew natury dany wszystkim zwierzętom. Tylko ludzie odważyli się prawie zupełnie pozbawić go życia. Rzuciłam szybkie spojrzenie w stronę władcy, potężnego i dumnego Khokha, który najwyraźniej chce by, tak go postrzegano. Nie ukrywał zaniepokojenia, grzebał kopytem w ziemi, chodził w miejscu, a jego spojrzenie było mieszaniną bezradności, ciekawości i nadziei. Ludzie zaciągnęli Yatgaar do małej szopki. Gdy długo nikt nie wracał, nie mogąc powstrzymać ciekawości, zbliżyłam się do domku. Spoglądnęłam na niego sceptycznie, po czym z łatwością wyważyłam kopytem drzwi. One w odpowiedzi na moją gierkę, gruchnęły o ziemię, roztrzaskując się i ukazując mi obraz nędzy i rozpaczy. Yatgaar nabita na kawałek drewna, która walczyła o życie z grymasem bólu na pysku i człowiek z jakąś strzałą wbitą w plecy. Powiem- nieźle go załatwiła, ale takim kosztem? Khonkhowi jak widać też, skończyła się cierpliwość i ruszył w stronę partnerki. Ledwo dyszała. Od razu widać było jak, się ostatnio musiała zabawić, była w ciąży. Gdy ją o to spytałam, przytaknęła. Nagle zza moich pleców wyłonił się kuśtykający człowiek. Zdecydowanym ruchem wbił mi strzałę w plecy. Runęłam na ziemię. A trzymałam się tak długo... Dlaczego to musiało się tak skończyć? Khonkh i Ya w niebezpieczeństwie, a ja tymczasowo uśpiona.
<Ya? Kho?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!