Strony
▼
10.03.2018
Od Mikada do Marabell „Heroizm najgorszej klasy”
Patrzyłem na męczące się walką stado. Atak na drapieżniki jest wbrew naszym instynktom. Jednakże zawsze w głowie mamy sygnał „my.” Wola przetrwania przenikała do każdego z nas, więc widząc jednego z nas w niebezpieczeństwie. Cóż więc każdy musiał czuć, widząc całe stado w takim stanie?
..................................................................................................................................................
Wszędzie unosiły się tumany kurzu. Walczyłem jak, tylko mogłem, ale miałem wrażenie, że wilki mnożą się i troją. Wszyscy wyglądali, jak by mieli zaraz uciec. Kątem oka zauważyłem upadającą Marę. Rzuciłem się w jej kierunku. Wzrokiem błądziłem za jakimś lekarzem, ale gdy się oglądałem, przypominałem sobie, że większość stada właśnie tak leży, a ja przejmowałem się przepiękną gniadoszką. Moją uwagę przykuł, ruch jej powieki. Wyglądała na bardzo zaciekawioną moim widokiem. Jednak trwało to krótko. Wilki zaczęły na mnie coraz bardziej pomstować. Obraz rozmazał mi się przed oczami. Cały czas miałem przed sobą widok Mary... Kolana zaczęły się pode mną uginać. Poczułem, że się rumienię. Odgarnąłem jeszcze jedno, pragnące mojej krwi zwierzę. Po chwili po watasze nie było widać ani śladu. Spojrzałem na klacz...
Walnąłem się koło niej. Czułem przyjemny wir powietrza, a... ze wszystkich stron cuchnął odór zmarłych wilków. Mimo tego wokół mnie unosiła się przyjemna różowa chmurka. Uśmiechnąłem się do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!