W tamtym momencie w ogóle nie myślałem logicznie. Do głosu doszedł mój instynkt. Zarżałem z wściekłości, czym przykułem uwagę obydwu panter. Ta znajdująca się bliżej nas skierowała się w stronę moją i Valentii. Bez żadnego namysłu zacząłem biec ku niej.
-Uciekajcie!-zawołała Valentia do naszych córek, puszczając się biegiem za mną.
-Zajmij się nimi!-krzyknąłem. Kątem oka zauważyłem, jak nasze córki biegną w stronę matki, jednak druga z panter od razu ruszyła za nimi. Na szczęście Vayola i Khairtai dobiegły do Valentii, która od razu stanęła na tylnych nogach i zarżała głośno, by przestraszyć drapieżnika. Poniekąd to zadziałało. Pantera nie zaatakowała, tylko zatrzymała się i zaczęła wokół nich krążyć.Kiedy byłem blisko mojego przeciwnika, szybko odwróciłem się i zadałem drapieżnikowi solidny cios tylną nogą. Jej okrzyk, czy też ryk bólu nadal pobrzmiewa mi w uszach. Ponownie odwróciłem się. Podniosłem się na tylne nogi i zarżałem ostrzegawczo, aby dać jej do zrozumienia, że ze mną nie ma żartów. Pantera zjeżyła sierść i odsłoniła swoje ostre kły. Machnęła kilka razy łapą z wysuniętymi pazurami w powietrzu, ale nie zadała mi żadnych ran. Wątpię, by w ogóle chciała to zrobić. Udało mi się ją przestraszyć. Zwierzę zawróciło, jednak popędziło prosto w stronę Valentii i źrebiąt, wokół których krążył przecież drugi drapieżnik. Czym prędzej zacząłem biec za panterą. Ona okazała się jednak o wiele szybsza ode mnie. Valentia już szykowała się do odparcia jej ataku, jednak wiedziałem, że z dwoma drapieżnikami nie da sobie rady. Wtem ujrzałem, jak z zarośli wybiega biały kształt, który biegnie wprost na rozpędzoną panterę. Uderza ją mocno, przez co ta pada na ziemię kawałek dalej. Po chwili wstaje, ale już nie atakuje ponownie. Zawraca i odbiega na dobre w stronę lasu. Drugi drapieżnik patrzy zdezorientowany na naszą trójkę. Zdaje sobie sprawę, że nie poradzi sobie sam z trzema końmi. Nawet niesamowicie głodna pantera odpuściłaby sobie w takiej chwili, w końcu nie jest samobójcą. Chyba że jednak jest.
-Valentia, pilnuj dziewczynek. Eragon i ja zajmiemy się panterą, jeśli zaraz stąd nie ucieknie-powiedziałem. Spojrzałem na chwilę na Valentię i nasze córki, by upewnić się, że wszystko z nimi w porządku. Jak najszybciej jednak powróciłem do pilnego obserwowania drapieżnika.
<Valentia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!