Strony

16.03.2018

Od Khonkha do Yatgaar "W gorącej wodzie kąpana"

Nie sposób opisać tego, co poczułem, kiedy Yatgaar powiedziała mi o swoich uczuciach względem mojej osoby. W jednej chwili całe zdenerwowanie i niepewność ze mnie uszły i nic już nie było w stanie wytrącić mnie z tego stanu. Przepełniały mnie radość i szczęście, jeszcze większe kiedy klacz zdecydowała się wrócić ze mną do stada. Po drodze wszystko mi opowiedziała. Muszę przyznać, że plan, który uknuła wcześniej, był naprawdę podstępny i bezwzględny. Właściwie gdyby nie to, nie byłoby całej tej sytuacji. Jednakże nic nie było w stanie przysłonić miłości, którą czułem do klaczy. Od samego początku byliśmy sobie przeznaczeni, skoro los postawił nam na drodze takie przeszkody, widocznie tak musiało być. Kto wie, może aby nie stworzyć takiego planu, Yatgaar musiałaby być inną klaczą? A gdyby była inna niż jest, czy także bym ją pokochał? Dla mnie w tamtej chwili liczyło się po pierwsze jej życie i bezpieczeństwo klanu. Z tego, co mówiła, wynikało, że zaiste musimy jak najszybciej znaleźć wszystkie zamieszane w ten plan konie, zwłaszcza Hankena. W końcu spotkaliśmy członków stada, którzy po nas wybiegli. Od razu zostaliśmy pod opiekę Nick'a i Atom bomb'a. Robili wszystko, byle tylko nam pomóc. Nie miałem nawet już sił mówić, ale przynajmniej wpatrywałem się w ukochaną klacz. Patrzyliśmy na siebie przez cały czas, aż oczy Yatgaar powoli zamknęły się.
-Zemdlała, ale nic jej nie będzie. Ty też powinieneś wypocząć. My się wszystkim zajmiemy-powiedział Nick.
-Dobrze, ale mam kilka słów do powiedzenia. Niech jak najwięcej koni uda się na poszukiwania brakujących członków klanu, zwłaszcza Hankena. I wszyscy mają na siebie uważać, oni są niebezpieczni-odparłem. Medyk pokiwał ze zrozumieniem głową i polecił zielarzowi, aby poszedł przekazać moje słowa reszcie klanu. Wiedząc, że wśród nich przebywają już niemal w większości konie, którym mogę zaufać, pozwoliłem sobie na odpoczynek.
~*~
Nie miałem pojęcia, ile spałem. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem po przebudzeniu się, to sprawdzenie, co z Yatgaar. Klacz dalej spała obok mnie.
-Jak poszukiwania?-spytałem następnie Atom bomb'a, który pilnował mnie i Yatgaar.
-Nie znaleźli Hankena, ale za to Fenrira owszem-odparł ogier.
-Czy coś powiedział?-zapytałem.
-Milczy jak grób, a jeśli już się odzywa, to tylko po to, by bezcześcić twoje dobre imię. Tak samo Grey. Hanken chyba im wyprał mózgi, skoro naprawdę wierzą w to, co im nagadał. Sam nie wiem, co to było, ale na pewno tylko kłamstwa. Jego wizja zaprowadzenia nowych porządków nie może być dobra, skoro chce wprowadzić swój plan w życie w tak bestialski sposób-odparł ogier.
-Dziękuje za informację-powiedziałem, przerywając Atom bomb'owi jego wypowiedź. Przynajmniej miałem pewność, że on także jest po właściwej stronie. Po chwili poczułem, że Yatgaar też się budzi.
- Gdzie Hanken...?-spytała cicho zaraz po przebudzeniu.
-Cii. Tym się na razie nie przejmuj-odparłem.
-Ale jak to? Trzeba go jak najszybciej znaleźć. On jest niebezpieczny!-powiedziała klacz.
-Teraz już o tym wiem. Ale sami teraz za wiele nie zdziałamy. Inni członkowie cały czas szukają go i pozostałych koni. Na razie mamy tylko Grey i Fenrira.
-Musimy więc wyciągnąć z nich informację! Oni muszą coś wiedzieć!-powiedziała Yatgaar.
-Próbują, ale oni uparcie milczą. Nie denerwuj się tak, musisz być spokojna. Jeszcze znowu zaczniesz krwawić-odparłem, poważnie się o nią martwiąc.
-Nie dbam teraz o to. Zagrożone jest twoje życie-powiedziała klacz.
-I całego klanu-dodałem z lekkim uśmiechem, który wywołała u mnie świadomość, że Yatgaar naprawdę się o mnie martwi.
-To też-odparła klacz. Zapadła między nami chwila ciszy.-Nie byłoby tego wszystkiego, gdybym wcześniej sama do tego nie doprowadziła-powiedziała po chwili bardzo cicho Yatgaar, tak, że tylko ja mogłem to słyszeć.
-Nie mów tak-odparłem i poważnie spojrzałem jej w oczy.-Ja nie mam o to do ciebie pretensji. Za bardzo cię kocham. Przeszłość jest historią, której nikt z nas już nie zmieni. Teraz skupmy się na chwili obecnej i naszej przyszłości-dodałem.
-Nasza przyszłość nie rysuje się zbyt kolorowo, jeśli nie dorwiemy Hankena i jego bandy-powiedziała klacz, usiłując wstać.
-Hej, a ty co robisz? Gdzie chcesz iść?-zapytałem, także wstając. Nie mogłem pozwolić, by poszła gdziekolwiek w takim stanie ani żeby mi ponownie uciekła.
-Co się dzieje?-spytał zdezorientowany Atom bomb. Yatgaar zwróciła się w moją stronę.
-Skoro nikt inny nie potrafi wyciągnąć z Grey i Fenrira potrzebnych informacji, ja to załatwię. W końcu jeśli chcesz, żeby coś było zrobione dobrze, musisz to zrobić samemu. A ja nie zamierzam bezczynnie czekać, aż Hanken sam zdecyduje się oddać w nasze kopyta, bo zdarzy się cud i ruszy go sumienie-odpowiedziała klacz, ruszając przed siebie.-Gdzie ma ich szukać?-dodała po chwili, odwracając się do mnie bokiem.
-Chyba żartujesz. Nie powiem ci tego, masz teraz odpocząć, a nie zajmować się takimi sprawami-powiedziałem spokojnie, podchodząc do niej powoli. Miałem nadzieję, że uda mi się ją przekonać, by dała z tym wszystkim sobie spokój, przynajmniej do czasu, aż nie odzyska sił chociaż częściowo.
<Yatgaar? Myślę, że masz w zanadrzu parę ciekawych metod na uzyskiwanie potrzebnych informacji od osób...opornych XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!