Strony

13.02.2018

Od Kasji do Kirka "Zakochanie złego tonu"

Szliśmy dalej, gdy nagle uświadomiłam sobie, że mogłam trochę urazić Kirka.
-Przepraszam za to wszystko. Miałam tylko nieudany dzień- powiedziałam do Kirka. Kirk popatrzył na mnie i nagle posmutniał.
-Nic nie szkodzi- powiedział. Uśmiechnęłam się do Kirka, lecz wciąż był zasmucony. Nie wiem dla czego był smutny. Może przypomniał mu się przeze mnie jakiś smutny tekst lub coś co się zdarzyło. W końcu nie wytrzymałam.
-czego jesteś dziś taki smutny?- spytałam.
-Bo zapomniałem coś ważnego zrobić- Powiedział wzdychając. Pewnie coś związanego z władcą.
-A słyszałeś o nowej w stadzie, Krisopi?- spytałam.
-Tej czarnej klaczy o złotych włosach co jest strażą władcy? Tak- Odpowiedział z weselszą miną. Potem mówiliśmy o różnych rzeczach w stadzie. Idąc gadaliśmy do siebie tak długo, że doszliśmy do miejsca gdzie było właśnie nasze stado. Gdy wróciliśmy to też Kirk był szczęśliwy. Okazało się też że jutro walentynki. Zaczęłam myśleć, czy nie kocham Kirka na to, by jutro gdzieś z nim pójść. W ogóle to walentynki te będą w czasie wojny, więc trochę nie udane. Ach, czy wszystkie święta muszą być popsute? No nic. Teraz cały dzień będę myśleć o Kirku. Tak to ja mam, gdy jestem zakochana. Żałuję tego tonu. Naprawdę bardzo serdecznie go przepraszam za to wszystko. Naprawdę bardzo przepraszam.
<Kirk?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!