Strony

18.12.2017

Od Kirka do Kasji "Przeprosiny"

Chciałem zawrzeć nową znajomość, a nie dość, że mi się to bardzo nie udało, to jeszcze zraziłem do siebie Kasję i zdenerwowałem Khonkha. Miałem szczęście, że moje przeszkadzanie w próbnym szpiegowaniu Kasji uszło mi na sucho. Jakimś cudem udało mi się go udobruchać. Krótki po tym jak się od niego oddaliłem, dostrzegłem Kasję. Stała na uboczu stada. Prawdopodobnie szukała czegoś do zjedzenia. Podszedłem do niej. Klacz niemal od razu wyczuła moją obecność.
- Czego chcesz?- spytała, nawet nie patrząc w moją stronę.
- Cóż, chciałem Ciebie tylko przeprosić za swoje zachowanie. Wiem, że potrafię być nie raz bardzo denerwujący. I nie wiedziałem, że jesteś w trakcie wykonywania tak ważnego zadania- powiedziałem ze skruchą. Kasja powoli odwróciła się w moją stronę. Jej wyraz pyska był już nieco łagodniejszy, jednak nadal zdawała się być na mnie trochę obrażoną.
- Niech będzie, przyjmuję Twoje przeprosiny. Ale następnym razem radzę Ci się tak mi nie narzucać. Może inni jakoś to znoszą, ale ze mną bywa różnie- odparła poważnym tonem klacz.
- Dobrze, to ja już sobie pójdę- powiedziałem. Zacząłem się oddalać w przeciwnym kierunku.
- Poczekaj!- zawołała za mną Kasja. Zatrzymałem się i odwróciłem w jej stronę. Klacz podeszła do mnie.
- Może to głupie pytanie, ale jestem tu od niedawna, więc... Wiesz, gdzie mogę znaleźć coś do jedzenia? Próbuję wykopać cokolwiek jadalnego chyba od godziny i nic z tego- poskarżyła się Kasja.
- Jasne, znam jedno dość dobrze zaopatrzone miejsce. Chodź, zaprowadzę Cię- zaproponowałem.
- Zgoda, tylko nie oddalajmy się za daleko- odparła klacz, ruszając za mną.
- Czemu?- zdziwiłem się.
- Khonkh może jeszcze chcieć jakoś znowu przetestować moje zdolności. Nie wiem, czy wystarczająco mu zaimponowałem. Muszę zatem być cały czas pod ręką- wyjaśniła Kasja.
- Nie martw się. Nasz władca nie potrzebuje aż tak dużych dowodów na to, że będziesz dobrze pełnić swoją funkcję- powiedziałem uspokajająco.
- Naprawdę? To dość... lekkomyślne- tym razem to Kasja szczerze się zdziwiła.
- Pewnie masz rację, ale taki już jest nasz Khonkh- powiedziałem. Na jakiś czas zapadła między nami zupełna cisza. Nawet wiatr nie zakłócał jej wiejąc. W końcu ponownie odezwała się Kasja:
- Daleko jeszcze?- spytała zniecierpliwiona.
- Jeszcze trochę- odparłem.
<Kasja? I Khonkh i Kirk to moje postacie, więc mogę Ci odpisywać na zmianę XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!