Dopytywałam się jescze trochę o to, bo byłam głodna, a on tylko kręci czas na drogę. Kopyta już bolały od wszystkich przeszkód na drodze i ściskały. Bolały plecy, pysk zmarzł, i jeszcze śnieżek wpadł mi do oka. Była to długa droga. W końcu dotarliśmy do miejsca z jedzeniem. Rzuciłam się na pierwszy zmarznięty krzak. Chociaż on zamarzł do szpiku kości, owoce smakowały jak w lecie.
- Pokazać ci, gdzie jesteśmy? - spytał.
- Nie, dzięki- odpowiedziałam. Kirk tylko rozejrzał się za krzakami. Może ten widok, był najpiękniejszy? Zazęłam się tam wciskać. Widok był naprawdę piękny. Tak jak... tak jak... tak jakbym była w tym stadzie! Całe stado podreptało za nami! Było zdyszane, i zimne. Tam, było widać jezioro Uws zza krzaków. Był tam też pień sciętego drzewa. Bałam się, że przyjdą ludzie, i zabiorą kogoś. Gorlans zbliżył się do krzaków, i powiedział cicho:
- Tam są ludzie - . Gdy to mówił, kopyta mi zadrżały. Niektórzy ze stado zaczęli się wycofywać, a Gorlans był wciąż przy krzakach. Głowę jego było widać z tamtej strony. Nagle zauważyłam, że ludzie zaczęli wstawać. Gorlans przybliżył się, by lepiej widzieć. Zaczęłam uciekać. Gorlans tylko popędzał stado. Został tam, i powiedział, że go i tak złapią, a jak pójdzie, to zagrodzi stado. I został, a ja przez niego drrzałam. Popędziłam do stada po cichu, jak reszta. Gorlans został.
<Kirk? Jakby co, to Gorlans się zgodził na to wszstko! XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!