Strony

4.11.2017

Od Bezgłowego konia do Bush Brave'a ,,..."

- Kto raz ze mną zadarł... - rzekłem niemal szeptem, lecz z grozą się czającą - ...ten więcej nie zadziera. - i ku niemu skoczyłem. Zachwiał się pod uderzeniem, lecz po chwili zaatakować próbował. Śmiałek głupi i lekkomyślny, chodź brawury mu nie brakowało. Ledwo od swego smętnego losu w paszczy uciekł. Stanąłem, dysząc. Chwila ciszy dla rozedrganych mięśni.
- Czyżbyś niczego jeszcze nie chciał? Żadnych życzeń, którymi chciałbyś mnie pogrążyć? - jednak z jego tonu zniknęła już kpina. Zaśmiałem się w duchu i na zewnątrz. Nie wiedział.
- Skoro głupota i nuda cię pędzą, znajdź mą manierkę o tak słodkim zapachu, że chce się otworzyć od razu, którą istoty ukryły, jakich twoje oczy nie widzą, tam, gdzie mój wzrok nie sięga. Na powierzchni tego drugie niebo pływa. Prowadź się na niziny, skąd monsuny w zimie nadchodzą, gdzie dwa szczyty się schodzą.
<Bush Brave? Wskazówki ode mnie: monsun zimowy, wyszukaj sobie w necieXD Min. 600 słów ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!