Strony

20.10.2017

Od Bush Brave'a do Yatgaar ,,Przechadzka"

Na porannym postoju, a raczej wtedy, gdy stado nie wyruszyło już w wędrówkę po noclegu, spacerowałem obrzeżami stada wypatrując czegoś ciekawego, a co jakiś czas skubiąc trawkę, która straciła już swój soczysty smak. Niedaleko trasy mojej wędrówki pasła się Yatgaar. Zastanawiałem się kiedy do czegoś się przydam, więc postanowiłem skorzystać z okazji. Skierowałem się w jej stronę moim tradycyjnym, czyli ledwo dosłyszalnym krokiem.
- Na razie do niczego się nie przydasz-odpowiedziała klacz, gdy zadałem jej planowane pytanie.
- Na razie, ile to może znaczyć? - rzekłem z przekąsem, celowo przeciągając słowa. Klacz prychnęła.
- Na wszystko przyjdzie czas, więc poczekaj łaskawie na swoją kolej. Okazja się trafi.-odrzekła.
-A więc czekam-rzuciłem obojętnie, by pokazać, że nic mi się nie stało z powodu jej odpowiedzi.
Odszedłem od Yatgaar i po raz kolejny zacząłem spacerować po stadzie. Nagle usłyszałem skrzek, a po chwili poczułem ukłucie, a na moim grzbiecie znalazło się coś ciężkiego.
-Czy ty nigdy nie nauczysz się ostrzegać mnie, zanim przypuścisz atak na mój grzbiet?-westchnąłem, ale mimo to uśmiechałem się pod nosem na myśl o moim towarzyszu.
-Na razie jesteśmy niepotrzebni, ale to się zmieni.Jestem tego pewien. Kiedy dostaniemy pierwsze zadanie już nigdy nie będziemy nieprzydatni. Mówię ci-zaśmiałem się w duchu, że rozmawiam z ptakiem, ale wiedziałem, że Divo wyczuwa sens, a chociażby nastrój tego co mówię.
~~~
Podczas wędrówki szłem z boku stada. Nagle wśród odgłosów kopyt jedne zwyraźniały. Ktoś się zbliżał.
<Yatgaar?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!