Strony

7.10.2017

Od Bush Brave'a do Yatgaar ,,Casting"

- Zakładam, że każda para kopyt do walki z władzą się przyda. - powiedziałem z ledwo wyczuwalną nutką wahania w głosie. Yatgaar skwitowała to gromkim śmiechem. Większość w tym momencie zapadła by się pod ziemię. Ale ja nie jestem wszyscy. Uśmiechnąłem się pod nosem. Przynajmniej nie była taka jak Khonkh i była na prawdę ostrożna i nadawała się na przywódcę
- Masz mi coś do zaoferowania? - w zdaniu klaczy pobrzmiewał lekceważący ton.
Udałem, że się zastanawiam, ale w rzeczywistości miałem już gotową odpowiedź.
-Oprócz umiejętności cichego skradania się, daru oszukiwania, języka za zębami, pomocy w obaleniu władzy i mordercy to chyba nic - odparłem uśmiechając się pod nosem. Zastanawiam się przez ile czasu Yatgaar wytrzyma ten kpiący uśmieszek.
- Raczysz zaprezentować? - mruknęła znudzona.
-Skradanie się owszem, mogę ci zaprezentować. Oszukiwanie za nic się nie uda, bo już wiesz, że spróbuję cię oszukać i nie mam żadnych szans, bo będziesz uważna. To że trzymam język za zębami wyjdzie dopiero po jakimś czasie, tak samo jak pomoc w obaleniu władzy. Morderca to moje stanowisko. Jeśli mi nie wierzysz możesz się zapytać Khonkha.-ostatnie słowo wypowiedziałem z wyraźną wzgardą.Po czym zacząłem chodzić mniej więcej w kółko w każdym z chodów. W stępie poruszałem się bezszelestnie. W kłusie sytuacja miała się tak samo. Dopiero w galopie można było usłyszeć jakiekolwiek odgłosy, ale tylko jeśli będzie trwała grobowa cisza. Po skończonym "pokazie" znów stanąłem przed Yatgaar.
-Mam coś jeszcze zaprezentować?-uśmiechnąłem się pewnie z nutką kpiny.
Cały czas zastanawiałem się ile klacz ten uśmiech wytrzyma. Przez chwilę zastanawiała się nad czymś intensywnie, jednak cały czas nie spuszczała ze mnie wzroku.
- To chyba wystarczy. - mruknęła, po czym rozejrzała się dookoła i podeszła do rozłożystego, o formacie korony kwadratowym drzewa, po czym urwała z niego dwie gałązki; sądząc po leżących wszędzie pod nim liściach, klonu, po czym zatknęła za moje uszy. - Stałeś się odtąd wiernym zwolennikiem, kawką Kruczych Cieni, tym, który może pomóc położyć kres głupocie i absolutnej władzy.
-Jestem zaszczycony - uśmiechnąłem się tym razem bez kpiny nie chcąc denerwować mojej rozmówczyni, kiedy dopiero co osiągnąłem cel.
Domyślałem się że kawka to jakiś stopień, sądząc po tym, że dopiero dołączyłem, najmniej zaawansowany.
-Jak wygląda działalność Kruczych Cieni? Jest ustalony jakiś plan czy coś?-spytałem.
<Yatgaar?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!