Strony

27.08.2017

Od Calipso do Blacky'ego Lucky'ego (F) - ,,Zakazana historia"

Oprowadziłam chętnie nowego ogiera po stadzie i zapoznałam z kilkoma jego członkami. Raczej mu się podobało, nie zauważyłam, aby się nudził czy coś w tym stylu. Po całym tym dniu odczuwałam niemałe zmęczenie. Całe moje ciało dopraszało się odpoczynku zarówno od umysłowej, jak i fizycznej pracy, a wkrótce rozpoczęło generalny strajk - nogi wlekły się za sobą, szyja zwiesiła się do przodu, a mój mózg nie był w stanie wymyślić niczego nowego. Przestałam też na siłę poszukiwać wzrokiem Edwarda, który najwyraźniej teraz nie miał ochoty na towarzystwo kogokolwiek. Z ulgą odeszłam na bok. Skubałam leniwie czubki traw i powoli je przeżuwałam, kęs po kęsie, chcąc jakoś zapełnić cenny czas pozostały do wieczora. Członkowie głównie rozmawiali między sobą. Wiktor i Relikta stali z boku, szepcząc coś między sobą. Odwróciłam wzrok. Nie potrafiłam w tym momencie znieść tego widoku, takiego szczęścia. Zapadał już zmrok, słońce szykowało się do snu. Jeszcze kończyło rozczesywać swoje długie włosy złożone z gęstych, złotawych promyków, kiedy zauważyłam przechodzącego obok mnie Blacky'ego.
- Witaj. - rzekłam obowiązkowo.
- Cześć. - odparł zadowolony, przyglądając mi się badawczo. Wyprostowałam się bardziej i dodałam:
- Dobrze się czujesz w klanie?
- Tak, jeszcze raz dziękuję za przyjęcie mnie.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się lekko. Podniesienie moich kącików warg wymagało niemałego wysiłku. Zapadła niezręczna cisza. W końcu postanowiłam ją przerwać. - Właściwie, jak do nas trafiłeś? - ogier po chwili namysłu zaczął opowiadać:
- Urodziłem się u ludzi, w stajni. Moja matka zmarła niedługo po porodzie. Wychowywała mnie inna klacz która wcześniej poroniła. Gdy dorosłem, sprzedano mnie. Później przekazywano mnie z rąk do rąk. Miałem dość, uciekłem, i natknąłem się an was... - zakończył. Nie dziwiłam się jego wzburzeniu. - A jaka jest twoja historia? - zapytał nagle. Otworzyłam szerzej oczy. Moi wychowawcy, dolina i...ogień. Nie było sensu tego opowiadać. Ba, moje dzieje były jak zakazany owoc. Zakazana historia. Ale musiałam jeszcze z tego jakoś wybrnąć.
- No... - zaczęłam niepewnie. - Klan istnieje już kilka lat. Od tego czasu wielu do nas dołączyło lub go opuściło. - mój uśmiech był teraz bardziej głupkowaty i szerszy. Spuściłam prędko wzrok.
<Blacky Lucky? Przeważnie *) XD Ale nie radzę mnie wkurzać *) XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!