W skrócie opowiedziałem Calipso moją historię. Gdy zapytałem ją jaka jest jej historia,kilka minut myślała pewnie nad odpowiedzią. W końcu się odezwała
- No... Klan istnieje już kilka lat. Od tego czasu wielu do nas dołączyło lub go opuściło. - powiedziała. Dalej nie znałem jej przeszłości ale chyba wolała o tym nie mówić. Pewnie jak większość z sumtną historią. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Chmury leniwie pełzały po niebie a ja stałem dalej przy Calipso.
- A w ogóle to jak mogę na ciebie mówić w skrócie? - spytałem -Na mnie możesz mówić BL, Blacky lub Lucky. Mam trzy ksywy - dopowiedziałem po chwili.
- Na mnie zwykle mówią pełnym imieniem. Wolę gdy używają mojego pełnego imienia - odpowiedziała po chwili namysłu. Nic nie odpowiedziałem tylko patrzyłem się razem z nią na księżyc. Ciekawe czy lubi tak oglądać gwiazdy i księżyc. Ja zawsze w stajni tak robiłem. Byłem zmęczony,patrząc na Calipso powiedziałem
- Idziemy spać? Ja jestem już zmęczony - widziałem że przywódczyni też powoli zasypia.
- Jestem za. - powiedziała i zamknęła oczy. Spałem w pobliżu. Budziłem się kilka razy w nocy. Ale jakoś dotrwałem ranka. Postanowiłem się przejść. W takie noce nad rankiem zawsze byłem na spacerze. Byłem w pobliskim lesie. Uznałem że pora wracać. Calipso Nie wie gdzie jestem i może się niepokoić. Wróciłem dosyć szybkim galopem. Zza krzewów widziałem przestraszoną Calipso która najwyraźniej mnie szukała. Wszedłem z krzewów i od tyłu podszedłem Calipso
<Calipso? Hueh. Wiem że jestem głupia ale pisałam to o północy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!