Stałam na środku ogromnej polany. Przyglądałam się słońcu, które lśniło u
góry. Rozejrzałam się dookoła. Widziałam samą zieleń i kolorowe kwiaty.
Postanowiłam iść dalej. Ale gdzie iść? Otóż wybrałam się na małą
wyprawę. Narazie to dopiero początek, a to była mała przerwa.
Przeczuwam, że się dobrze się ta "wycieczka" skończy.
Ruszyłam w stronę, którą uznałam za najciekawszą. Polana dalej się
niekończyła i dotrzegałam żadnych drzew, co mnie zaniepokoio. Bałam się,
że zabłądziłam. Nie znam dobrze tych terenów. Znaczy coś tam wiem, ale
moja wiedza jest minimalna, taka jak teraz mój powrót do domu. Dlaczego
to zawsze ja muszę się w coś wpakować?
Szłam dalej, ale bez rezultatów. Na widok kwiatów, coraz bardziej
odechciewała mi się ta wyprawa. Im bardziej myślałam o czymś innym, tym
bardziej chciałam znaleźć drogę powrotną.
Szelest. Czyjeś kroki. Czuję czyjąś obecność. Zimny oddech. Tak, ktoś tu jest.
-Przepraszam, ale co tu robisz?-usłyszałam za sobą. Odwróciłam się.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!