Było bardzo gorąco,a ja wraz ze swoim nowym stadem spacerowaliśmy wzdłuż południowego brzegu Eg. Strasznie zachciało mi się pić, ale stwierdziłam, że jak stanę mogę nie dogonić reszty, mimo swojej szybkości. W końcu nie wytrzymałam, rzuciłam się do wody jak człowiek na lodówkę po 40 dniach głodowania. Po paru minutach moja ciemna grzywa i bułana sierść ociekały wodą,a przy okazji byłam napojona. Powoli wynurzałam się z rzeki, na brzegu stała gniadosrokata klacz, z białą plamką na oku. Była niewiele wyższa ode mnie.
- Po co tu stoisz? - zapytałam zainteresowana nowym osobnikiem, dziwne, że wcześniej jej nie zauważyłam w stadzie. Ta jakby czytała mi w myślach:
- Nie chciałam cię zostawić samej, nawet jak się zgubimy będziemy razem, a nie zauważałaś mnie dlatego, że zawsze jestem gdzieś z przodu gromady.
- Skąd wiedziałaś,że cię nie zauważyłam?!
- Wywnioskowałam to po twojej minie.
- Tak właściwie...Jak masz na imię?
- Jestem Michelle,a ty?
- Italia,miło mi.
- Zauważyłam, że dość szybko biegasz.
- No może...
- Chcesz się pościgać do stada?
- Możemy spróbować.
- Okej, to gotowi...do startu... start!
I ruszyłyśmy jak torpedy w stronę reszty zbiorowiska. Na początku wygrywała Michelle, potem zaczęłam ją wyprzedzać, ale ta nie dawała za swoje. W końcu ostatecznie ona wygrała, i to z dużą różnicą.
-Woow serio jesteś szybka!
-Dziękuje – Michelle wyszczerzyła zęby w uśmiechu – a teraz chodźmy już, bo zapada zmrok.
<Michelle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!