Strony

12.04.2017

Od Shere Khana do La Vidy (S) - ,,Dalsza wędrówka"

Wszyscy członkowie klanu od razu poszukali sobie miejsca na odpoczynek. Nie zdążyłem nawet zauważyć, kiedy La Vida także odeszła. Odwróciłem na chwilę głowę, a gdy znów spojrzałem w miejsce, gdzie powinna być klacz, już jej nie było. Dopiero po chwili ujrzałem jej sylwetkę, wspinającą się na wzgórze. Że też ma jeszcze na to siły- pomyślałem, z niedowierzaniem kręcąc głową. Ja znalazłem sobie jak zwykle idealne miejsce na skraju polany, w pobliżu źródła, przy którym wcześniej leżała Coralake. Teraz jednak opuściła to miejsce, więc byłem tutaj praktycznie sam. Nie licząc stada śpiących koni kilka metrów dalej. Nim zdążyłem cokolwiek jeszcze pomyśleć, zasnąłem.
~~Kilka godzin później~~
Gdy się obudziłem, słońce zdążyło się już nieznacznie przesunąć na zachodnią stronę nieba. Był środek dnia. Nie miałem pewności, czy zarówna ja, jak inne konie (które także zaczęły się już pomału budzić) obudziliśmy się, ponieważ byliśmy już wypoczęci, czy też to ogromny upał dał nam popalić. Było naprawdę gorącą. Już po chwili przy źródełku zrobił się straszny tłok. Także do niego podszedłem, by się napić. Schyliłem pysk, a gdy powoli gasiłem swoje pragnienie, kątem oka zauważyłem, że ktoś stanął obok mnie. Kiedy się wyprostowałem, okazało się, że to La Vida.
- Jak się spało?- spytałem.
- Dość dobrze, dziękuję. Ale przez ten upał nie wyrobię- powiedziała klacz.
- To powinno niedługo minąć. W Mongolii raczej nie jest to często spotykane zjawisko o tej porze roku- odparłem, na co klacz przytaknęła mi skinieniem głowy.
- Co teraz zrobimy?- zapytała po chwili La Vida.
- Myślę, że przeczekamy tutaj ten upał, w cieniu drzew i przy tym źródle. W dalszą drogę ruszymy, kiedy nieco się ochłodzi- powiedziałem.
- Czyli zamierasz kontynuować wędrówkę już dziś?- pytanie klaczy brzmiało bardziej jak stwierdzenie, ale i tak na nie odpowiedziałem.
- Tak, wszyscy są już wypoczęci, a jeśli pogoda zrobi się lepsza, nie widzę żadnych przeciwwskazań- odparłem. Kontynuując miłą pogawędkę, udaliśmy się wraz z La Vidą w cień. Minęło ledwo kilka minut, a niebo zasnuło mnóstwo chmur. Nie wyglądały na burzowe, ale za to skutecznie obniżyły temperaturę. Zarządziłem więc dalszą wędrówkę w wyznaczonym kierunku.
<La Vida?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!