Zrobiło się już zupełnie ciemno i nadszedł czas, aby udać się na spoczynek. Na zakończenie dnia Coralake wdała się w kłótnie z jakimś członkiem stada i zrobiło się niemałe zamieszanie. Amigo skorzystał z niego i czym prędzej oddalił się poza zasięg wzroku Iris. Po około 30 minutach, kiedy spór udało się już zażegnać i szykowałem się do snu, podeszła do mnie Iris.
- Widziałeś gdzieś może Amigo? Przez Coralake i ten jej kłótliwy występ zniknął mi z oczu- powiedziała klacz. W duchu ucieszyłem się, że ogierowi udało się uwolnić od tej samicy, chociaż w sumie nie powinno mnie to obchodzić.
- Nie, po naszej rozmowie poszedł i już go więcej nie widziałem. A teraz wybacz, idę spać- powiedziałem, podkreślając dwa ostatnie słowa, gdyż zdążyłem zauważyć, że Iris już planowała zasypać mnie gradem pytań.
~Następnego dnia~~
Śniadanie mogliśmy zjeść jeszcze na miejscu, ale potem musieliśmy udać się w dalszą wędrówkę. Zacząłem szukać Amigo, aby złożyć mu pewną propozycję. Myślałem, że szybko go znajdę, zapewne w obecności uwieszonej na jego szyi Iris. Jednak odnalazłem go dopiero po godzinie nad rzeką, kilkadziesiąt metrów od reszty klanu.
- Co tu robisz? Dlaczego nie jesteś z resztą klanu?- zapytałem, choć właściwie nie powinno mnie to interesować. To nie moja sprawa, przecież każdy może robić, co chce.
- Tu mam spokój od niej. Potrzebujesz czegoś?
- Chciałem się właśnie zapytać, czy chcesz może wyruszyć na zwiad trochę wcześniej albo później, zamiast razem z Iris?
<Amigo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!