Strony

4.03.2017

Od Nadiry do Amigo (S)

Nie przepadałam za postojami. Po zmroku konie zaczęły skupiać się w ciasną gromadę, a ja czułam zbyt wielki lęk przed drapieżnikami, by zasnąć pod jednym z drzew, które sobie upatrzyłam. Nie zamieniłam zbyt wielu słów z nikim z mojego nowego klanu i wciąż czułam się tu obca, więc bycie tak blisko nich było dla mnie krępujące. Nie zbliżałam się do Shere Khana, nawet jeśli był jednym z największych osobników w stadzie i z pewnością mógłby mnie skutecznie ochronić, gdyby zaszła taka potrzeba. Trzymałam się z daleka, bo nie byłam pewna, jak się do niego odnosić. Był władcą, dlaczego miałby zawracać sobie mną głowę?
Nieśmiało zbliżyłam się zatem do tyłów grupy, gdzie stał nieznajomy mi ogier. Cofnęłam uszy, czując się bardzo niepewnie, kiedy przystanęłam niedaleko, niemal ocierając się bokiem o jego bok. Noce były jeszcze chłodne i nawet jeśli moje zachowanie było w pełni naturalne, wciąż czułam, że może lepiej byłoby, gdybym została pod drzewem. Nawet nie patrzyłam w jego stronę, obawiając się, że mnie pogoni, dlatego nie byłam pewna, czy zdążył już zasnąć. Nie odezwałam się więc, a zamiast tego skierowałam spojrzenie ku usianemu gwiazdami niebu.

<Amigo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!