Chciałem dać przysłowiowego dyla ale niestety Iris była szybsza i natychmias do nas podeszła uśmiechając się do mnie tak samo jak wczoraj i przed wczoraj - przymilnie. Pożegnałem się z Shere Khanem który śmiał się pod nosem, a potem ruszyłem kłusem przed siebie rzucając klaczy, że jestem zajęty. A ta uparła się, że mi potowarzyszy i żeby nie było, że kłamałem musiałem na siłę wymyślić jakieś zajęcie. I tak do wieczora. Na szczęście gdy słońce już zachodziło mogłem powiedzieć, że idę spać ale i to ją nie powstrzymało! Gorzej ona postanowiła spać obok mnie! I jeszcze się wtuliła w moją szyję! No i wyszło na to, że zasnąłem dopiero o drugiej nad ranem i gdy wstałem reszta stada była już dawno na nogach. Podszedł do mnie Shere Khan.
- No na reszcie wstałeś! Mieliśmy wyruszać z samego rana ale nie chciałem cię budzić bo chyba Iris nie dała ci w nocy spać.
- Nie - westchnąłem - Wymyśliła zabawę: ,,Jak zirytować Amigo chcąc z nim być co w ogóle mi nie wychodzi''.
<Shere Khan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!