- Jako stróż i przyjaciółka, która się o ciebie martwi radzę ci przybliżyć się do stada — przystaneła koło mnie z cieniem strachu w oczach patrzących na kłęby ciemnych chmur.
- Spokojnie, potrafię o siebie zadbać. Martwisz się o Fashagara i Zurlage? To doświadczeni zwiadowcy i na pewno dadzą sobie rade.
Sam ich znałem tylko z widzenia, ale, by choć trochę pocieszyć Shire dałem rade zdobyć się na kłamstwo. Chociaż czy kłamałem? Nawet z tylko obserwacji można było poznać, że nasi zwiadowcy są pewni swoich czynów. Miałem tylko nadzieje, że wszystko się jakoś ułoży. Właśnie rozmawiałem z Shirą, gdy wśród zgromadzonych koni ponad pomruk tłumu usłyszeć można było pełne radości rżenie. Automatycznie odwróciłem się w tamtą stronę i dostrzegłem Zurlage i Fashagara; dwóch zwiadowców wracających ze swojej wyprawy, którzy od razu ruszyli w stronę władcy.
- W samą porę — odparła Shira i miała rację, gdyż na grzbiecie poczuć można było pierwsze płatki śniegu. Wkrótce Shireght obrócił się do swojego klanu.
- Moi drodzy! Nasi zwiadowcy znaleźli jaskinie, w której możemy się schronić przed nadciągającą zamiecią!
Zamieć? To znacznie grubsza sprawa niż burza... Po czym zaczął wygłaszać kto, gdzie ma stanąć podczas drogi. Z słów władcy można było wywnioskować, że droga nie jest długa, lecz niebezpieczna dla słabszych. Członkowie szybko poradzili sobie z zajęciem swoich miejsc. Uczniowie wraz z matkami i emeryci stanęli w samym środku stada, a stróże i parę koni z wojska, w tym ja, stanęło na zewnątrz grupy, by bronić i pilnować reszty. No i ruszyliśmy. Opady śniegu przybierały na sile, a w mojej głowie narastało pytanie, czy zdążymy dotrzeć do jaskini na czas. Raz po raz konie otrzepywały się z nadmiaru śniegu na grzbietach. Niekiedy ponad tłum wznosiły się rżenia starszych lub źrebaków, którym kopyta topiły się w narastającym śniegu. Wiatr zmagał się i kołysał gałęziami drzew i krzewów. Liście wirowały w powietrzu, a jeden nawet przykuł moją uwagę. Zeschły i brązowy listek szybował na wietrze, jakby próbując wylądować na bezpiecznej ziemi, jednak co chwila wiatr porywał go coraz wyżej ku ciemnym obłokom. Coraz trudniej było stawiać kroki w śniegu, a droga wydawała się dłużyć w nieskończoność. Zamieć rozpętała się niewyobrażalnie szybko. Po pewnym czasie podróży w śniegu wiejącym prosto w oczy wszystkie głowy odwróciły się w kierunku rozpaczliwego krzyku.
- MINDY!!! Mindy nie ma! - swój okrzyk powtórzyła Trouble oszołomionym wzrokiem patrząc w miejsce w którym powinna stać jej przyjaciółka. Przez stado przeszedł szmer, a niektóre konie wydały z siebie żałośliwe rżenie.
- Kiedy znikła? - do siwej klaczy podszedł Shireght uważnie lustrując otoczonie, jakby mając nadzieje, że dostrzeże zaginioną klacz.
- N-nie wiem, przed ch-chwilą zauważyłam, że j-jej nie ma — załamanym głosem z trudem odparła klacz.
- Cavaldi, Noctem i Alifa; wyruszacie na poszukiwania Mindy. Reszta rusza w dalszą drogę — oznajmił władca, po czym podszedł do naszej trójki-Życzę wam powodzenia i uważajcie na siebie.
Skinąłem z szacunkiem łbem i ruszyliśmy na naszą misję.
*
- Mika? Trouble? Ktokolwiek? - wśród zamieci można było dosłyszeć żałosne wołania zagubionej duszy.
- Mindy?! Gdzie jesteś?! - Alifa zaczął nerwowo, lecz czujnie rozglądać się wokoło, choć w śniegu nie było można nic dostrzec.
- Alif?! Już do was idę! - Cavaldi chciał zaprzeczyć, jednak przed nami ukazał się już łeb gniadej klaczy.
- Więc jest was trzech! Och, dziękuje wam, gdyby nie wy to nie wiadomo ile jeszcze musiałambym się błąkać!
- Dziękujemy, a teraz wracajmy jak najszybciej do klanu. Przydałby ci się przegląd medyczki — dodałem na co reszta mi przytaknęła i ruszyliśmy w drogę powrotną. Na miejscu czekały już na nas Mika, Trouble i Shira. Widać było, gdy tylko zobaczyły nas z Mindy całych i zdrowych kamień spadł im z serca. Ciepło powitały odnalezioną przyjaciółkę, a Shira przywarła do mego boku.
- Tak się o was martwiliśmy! - westchnęła jeleniowata z troską w oczach. Z jaskini przed nami wyszedł jeszcze Shireght i Mint na powitanie. Resztę dnia spędziliśmy w bezpiecznym schronieniu.
Zaliczone :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!