Co mu odwaliło? Co prawda trudno jest nie powiedzieć tak o mnie, ale czemu pobiegł za tym czymś? Na jego miejscu lepiej bym z ukrycia tylko obserwowała, a nie ganiała się w nocy po lesie! W każdym razie od razu pobiegłam za nim, bo nie mogłabym żyć z jego śmiercią na sumieniu, a w nocy wszystko może się zdarzyć. Biegłam zupełnie na oślep, gdyż blask księżyca na pozwalał na dobrą widoczność tym bardziej w gąszczu lasu. Po pewnej chwili szalonego biegu zauważyłam, że zgubiłam Noctema z oczu! Nie!!! Błagałam po cichu by to okazał się tylko jakiś koszmar, jednak szybko się ogarnęłam i rozpaczliwie szukałam gniadosza.
- Noctis?! - zawołałam, gdy usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Nerwowo przebiegałam wzrokiem okolice, jednak ani śladu żywej duszy. Wtem za sobą po czułam ciepły oddech. Na początku ucieszyłam się, że to może Noctem, jednak szybko zrozumiałam, że to o wiele mniejsze stworzenie. Powoli odwróciłam się do tyłu w każdej chwili gotowa do ucieczki. Stałam jak wryta, gdy zorientowałam się, że przede mną stoi wilka, jednak jakiś inny wilk. Nie wykazywał ani krztyny agresji, a nawet wyglądał jakby się do mnie uśmiechał. Jego oczka jaśniały niczym dwie gwiazdki. Był wychudzony przez co zrobiło mi się trochę żal wilczka. Nagle drapieżnik jakby zauważył coś za mną i przebiegł jak gdyby nigdy nic przeze mnie. Czyżby ten wilk był tylko duszą? A, może to ja jestem martwa...? Zdecydowanie wolałam pierwszą opcję.
- Shira? Wszystko w porządku? - niespodziewanie do moich uszu dotarł znany mi głos na, który kamień spadł mi z serca.
- Tak. Ty też widziałeś tego wilka? - odwróciłam się lekko nie zgrabnie, po czym spytałam na co ogier wyraźnie się przeraził.
- Nie, lepiej już chodźmy, jeśli widziałaś wilka - oznajmił i od razu ruszył kłusem w stronę stada.
- Tylko że to był bardzo... nietypowy wilk - zaczełam nieśmiało. W sumie, jeśli zobaczyliśmy obydwoje jakąś małą zjawę to, czemu i nie zobaczyć duszy wilka?
- No cóż, jeśli i jest ten... ognik to może i jakieś dziwne wilki i są. Jak się zachowywał ten wilk? - odparł jakby odpowiadając na moje myśli.
- Nie był agresywny, a w dodatku przebiegł przeze mnie. To było dziwne - jeszcze kilka kroków, a bylibyśmy z powrotem w stadzie, jednak Noctem przystanął jakby coś usłyszał. Próbowałam dosłyszeć coś jeszcze poza odgłosami lasu, jednak na marne. Co mógł usłyszeć Noctis?
- Wszystko w porządku? - spytałam po chwili niepokoju o gniadosza.
- Em... Tak, tak - lekko zakłopotany ruszył przed siebie żwawym kłusem. Muszę przyznać, że ostatnio zaczęłam się mocno nim przejmować i martwić w dodatku, gdy nasze spojrzenia nakierowały się na siebie nawzajem moje serce biło jak oszalałe.
<Ocet? Złapałam trochę weny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!