Zmierzyłam swojego partnera od kopyt po czubki uszu. Wydawał się być szczęśliwy z powodu narodzin swojej córki. Chyba nie mam powodów do zmartwień, prawda?
- Nie jesteś rozczarowany? Ona nie jest następcą tronu - spojrzałam głęboko w jego oczy, czując, że zaraz może wydarzyć się coś strasznego.
- To nasze dziecko, Mivana - usłyszałam w odpowiedzi.
W końcu kiwnęłam głową i odsłoniłam źrebię, aby jego ojciec mógł dokładniej przyjrzeć się nowej członkini monarchii. Podszedł do niej spokojnie, widocznie ostudzony przez moją wcześniejszą reakcję.
- To twój tata - powiedziałam za niego. Nie byłam pewna, czy Moa zrozumiała cokolwiek z wypowiedzianych przeze mnie tego dnia słów, jednak czułam się w obowiązku powoli przyzwyczajać ją do komunikacji.
Patrzyłam, jak szczerze wzruszony władca delikatnie przytula się do kruchego ciałka. To twoja rodzina, Miv. Jak mogłaś zakładać, że coś pójdzie nie tak?
~*~
Przez następne księżyce coraz bardziej przywiązywałam się do tej kulki kręcącej się przy mnie i zasypującej różnymi, często nielogicznymi i dziwacznymi pytaniami. Gdyby ktoś ją po prostu usunął z mojego życia, czułabym dziwną pustkę, mimo, iż czasami wolałabym choć na chwilę zostać sama ze sobą, niekoniecznie zostawiając młodą z którymś z jej wujków, którym tak bardzo ufałam pod względem wychowywania dzieci. Księżniczka rosła niczym bambusy, nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak. Wszelkie próby usposobienia jej do poważnego żywota spełzły na niczym (chociaż czego mogłam się spodziewać po miesięcznym źrebięciu?), poszłam więc po rozum do głowy i dałam jej jak najwięcej wolności, by mogła się nauczyć na błędach, jednocześnie nadzorując, by nie robiła takich, które można popełnić tylko raz. Rodzicielstwo może nie wyglądało tak, jak sobie to zaplanowałam, jednak czy można narzekać, mając przy swoim boku kochającego małżonka i potomkinię tak słodką, że nie można się na nią gniewać?
<Shi? Chciałam coś dopisać, ale szkoła skutecznie zabija wenę :) Mogłabyś pociągnąć to jakoś, mało ciekawych rzeczy się dzieje ostatnio>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wpisz komentarz. Dziękujemy za opinię!